Tryb noc/dzień

19 czerwca 2024

Nimona

0
Zastanawialiście się kiedyś czy łatwo jest stworzyć potwora? Nie chodzi mi tu o eksperymenty jakiegoś szalonego naukowca albo kreatury z innych wymiarów, a nasze własne poczynania. Opowiem dzisiaj o filmie, który zaskoczył mnie i to bardzo. Głównie dlatego, że może być inspiracją dla innych twórców takich jak Disney, którzy od jakiegoś czasu chcą być poprawni politycznie w swoich dziełach, co nie zawsze im wychodzi. “Nimona” to film, który pojawił się na Netflixie w 2023 roku i jest on ekranizacją komiksu o tym samym tytule. Na stołku, a raczej na stołkach reżyserskich usiedli Nick Bruno i Troy Quane, odpowiedzialni chociażby za całkiem udany film “Tajni i fajni”. Zanim jednak dojdę do sedna dzisiejszej recenzji porozmawiajmy o fabule.

Ballister jest pierwszym w historii człowiekiem z ludu, który ma zostać rycerzem, obrońcą królestwa. Niestety nie każdemu to się podoba. Wiele osób obawia się takiego obrotu sprawy w wyniku czego nasz przyszły bohater zostaje oskarżony o zabójstwo królowej, która jako jedna z niewielu w niego wierzyła. Na domiar złego traci rękę, którą zastępuje metalową, skomputeryzowaną protezą. Jednak nie to jest najważniejsze, bo na jego drodze staje Nimona, młoda dziewczyna potrafiąca zmieniać postać której marzeniem jest zostać jego pomocnikiem i siać wszędzie chaos i zniszczenie. Na same te słowa widzę jej niesamowity uśmiech oraz te oczy wypełnione rządzą mordu.

I teraz pewnie zastanawiacie się co ma ze sobą wspólnego skomputeryzowana proteza oraz rycerze. Jak można połączyć średniowiecze i wynalazki wyciągnięte z bardzo dalekiej przyszłości? Elektronika, hologramy, działka laserowe i latające samochody. Można, a czasem nawet trzeba. Długo się nad tym zastanawiałem, a raczej oświeciło mnie pewnej nocy. W końcu niejednokrotnie słyszeliśmy, że średniowiecze to wieki ciemne w których każda oznaka inności była karana spaleniem na stosie, rozczłonkowaniem, a w najlepszym wypadku tylko wygnaniem. Ten film pokazuje, że nawet tysiąc lat nie zmieni ludzkiej mentalności. Zawsze będzie się poszukiwało zła, na które można pobiec z pochodniami albo kuszami naprowadzanymi laserowo. To trochę boli, bo dzisiaj potwór może się bardzo dobrze ukrywać i to w nas samych.

Nimona to pierwsze postać niebinarna z jaką spotkałem się w jakiejkolwiek produkcji. Może to być spowodowane jej przemianami, bo w końcu może stać się kobietą, mężczyzną, a nawet zwierzakiem. Nawet sama używa czasowników bezosobowych takich jak ugotowałom czy też posprzątałom. Wiecie co? Nie przeszkadza mi to. Tak jak u Disneya wszystko wydawało się wymuszone, bo tak wypada. Tutaj to wszystko jest takie naturalne i ciekawe. Może to za sprawą twórcy tej opowieści ND Stevensona, które samo jest osobą niebinarną i mogło najlepiej oddać charakter tego z czym musiało się zmierzyć, a Nimona jest boska. Bardzo charakterna, zadziorna i niezwykle energiczna. Nie sposób jej nie lubić. Chyba od pierwszego momentu, gdy ją zobaczyłem zacząłem jej kibicować. Nie jest ona jedyna postacią ze środowiska LGBTQ+.

Film ten to kawał widowiska. Bardzo kolorowy i pełen energii jak główna bohaterka. Jej przemiany wyglądają przepięknie, a sceny walk to mistrzostwo świata. W ogólnym rozrachunku trochę trudno było mi się przestawić do takiego połączenia przeszłości i przyszłości, bo bardziej widziałbym to w formie baśni albo legendy o Królu Arturze, ale po obejrzeniu całości wszystko jest dość spójne i miłe dla oka. Na pewno przypadnie do gustu tak samo młodszym widzom jak i ich rodzicom. W końcu mnóstwo tu humoru zrozumiałego dla starszego odbiorcy, na którego dzieci nawet nie zwrócą uwagi. Ogromną moc mają tu również emocje, cudownie zaprezentowane w tej dość nietuzinkowej animacji oraz relacje między postaciami, które dopełnią całości.

Najlepiej to widać na przykładzie Ballistera i Nimony. On wychowany w nienawiści do potworów zostaje po części zmuszony do współpracy z młodą zmiennokształtną, bo tak na serio nikt więcej mu nie pomoże w udowodnieniu swojej niewinności. Dopiero gdy obydwoje stają się wrogami numer jeden dla całego królestwo zauważa on, że nie różnią się oni aż tak bardzo, a strach zakorzeniony i pielęgnowany od stuleci może się okazać kompletnie nieadekwatny do rzeczywistości. Przez moment będziemy mogli też zobaczyć jak to wszystko się zaczęło co już kompletnie rozwieje wszystkie wątpliwości. W końcu między tą dwójką rodzi się prawdziwa przyjaźń w końcu obydwoje mają kogoś kto ich akceptuje tacy jacy są. Muszą się tylko dotrzeć.

Czy to nie piękne? W końcu jakiś film, który porusza temat inności w sposób dość urokliwy i chwytający za serce. Daje bardzo do zrozumienia co czuje taka osoba szukająca swojego miejsca. Co ciekawe film ten miał powstać lata temu w Blue Sky Studios, ale potem zostało ono wchłonięte przez Disneya i projekt zapadł w zapomnienie. Cieszę się jednak, że ktoś się za to zabrał, bo to produkcja potrzebna bardziej niż może się wszystkim wydawać. Powiedziałbym nawet że to pozycja obowiązkowa którą postawiłbym na równi z “Loraxem”. W obu przypadkach widz zostaje wyedukowany przy pomocy przepięknej animacji. Moja ocena to 5/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz