Tryb noc/dzień

22 września 2024

Super Mario Bros. Film

0
Niejednokrotnie twórcy filmów próbowali zagrać na sentymentalnej strunie umieszczonej w sercu każdego widza. W przypadku filmu, o którym dzisiaj opowiem, udało im się odpalić rockową balladę z zaledwie kilkoma fałszywymi nutami. Można to uznać za sukces, zwłaszcza że jego premiera była najlepszym debiutem wśród animacji od lat. Zanim jednak przejdę do tego, co najbardziej zachwyciło mnie w zeszłorocznym wspólnym dziecku Illumination Entertainment, Nintendo i Universal Pictures – zatytułowanym “Super Mario Bros. Film” – warto wspomnieć o reżyserach. W końcu to od nich zależy najwięcej. W tym przypadku od Aarona Horvatha i Michaela Jelenica, którzy nie posiadając wielkiego dorobku, głównie z prac przy produkcjach animowanych DC to pokazali, że ryzyko czasem się opłaci.

Mario i Luigi, dwaj bracia, stawiają wszystko na jedną kartę, otwierając firmę zajmującą się naprawami instalacji wodociągowych – jak przystało na hydraulików. Jednak jedna z rur, z którą przychodzi im się zmierzyć, przenosi ich do innego świata, gdzie niestety zostają rozdzieleni. Mario trafia do Grzybowego Królestwa, w którym poznaje zaradną i odważną Księżniczkę Peach, natomiast Luigi kończy dużo gorzej – wpada w ręce żołnierzy przerażającego i żądnego władzy Bowsera. Nadchodzi wielka bitwa, której stawką jest wolność mieszkańców wielu krain.

Muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś dużo gorszego. W końcu, ile to gier było już ekranizowanych bez jakiegoś większego sukcesu. W ostatnich latach nieco się to poprawiło, choćby za sprawą filmu “Sonic: Szybki jak błyskawica”. Nie obyło się jednak bez potknięć. Największa bolączka to oczywiście fabuła, która zbytnio skupia się na akcji. Nie mamy tu zbyt wielu okazji, by lepiej poznać bohaterów, bo ciągle coś się dzieje. Walka, wyścigi, a potem znów walka. Postacie takie jak Donkey Kong czy Bowser mają dosłownie chwilę, by pokazać swoje drugie oblicze. To dla mnie za mało – chciałbym dowiedzieć się o nich więcej. Oczywiście otwiera to drzwi do kolejnych produkcji z tego świata, ale ile będziemy musieli na nie czekać, tego nie wiadomo.

Całość wygląda przepięknie. Animacje są rewelacyjne, widoki cudowne. Trzeba przyznać, że wszystko zostało dobrze przemyślane, zwłaszcza konsolowe wstawki, które sprawiają wrażenie, jakbyśmy sami sterowali postaciami. Dźwięki akcji oraz przeciwnicy wyciągnięci prosto z gry cieszą serce na każdą minutę filmu. Chciałbym zakończyć na tym, ale boli mnie jeszcze jeden aspekt. Utwory jak “Holding Out For A Hero” Bonnie Tyler czy “Thunderstruck” AC/DC. Ile można, ja Was pytam? Rozumiem, że są to ponadczasowe hity, które świetnie wpasowują się w niektóre sceny, ale czy branża muzyczna nie ma nic więcej do zaoferowania? Czy naprawdę nie nudzi Was słuchanie tych samych utworów za każdym razem, gdy bohater podnosi się z kolan?

Całkiem dobrym pomysłem jest przełamanie schematu. Tym razem to nie księżniczka jest ratowana, a to ona prowadzi odsiecz. Trochę brakowało mi jednak jej własnej historii – czy jej odwaga wynika z braku strachu, czy z braku rozsądku? Do tej pory jedyne, z czym musiała się mierzyć, to tor przeszkód, który zna na pamięć. Może trochę za bardzo gdybam, zwłaszcza że animacja ta jest skierowana głównie do młodszych widzów, choć to starsi bardziej będą kojarzyć Mario i Donkey Konga. Dla osób, które nie znają gier, nawet znajdźki mogą wydawać się surrealistycznym uproszczeniem. Ja znam tę grę z Pegazusa i wychowałem się na tej wersji. Może późniejsze wydania przedstawiają tę historię inaczej, ale tutaj waleczna bohaterka już gdzieś była.

Na początku wspomniałem, że to rockowa ballada, co mogło sugerować, że będę się nią tylko zachwycał. Jednak kolejne akapity pokazują coś zupełnie innego. Bawiłem się wyśmienicie przez każdą minutę filmu. Śmiałem się, gdy tylko miałem okazję. “Super Mario Bros. Film” to prawdziwe kino rozrywkowe dla całej rodziny, pełne sentymentalnych elementów. Z perspektywy recenzenta często staram się spojrzeć głębiej, zwrócić uwagę na ukryte, nieoczywiste aspekty. Mimo to zawsze uważam, że recenzja powinna być tylko zachętą, a nie dekalogiem mówiącym, co robić. Najważniejsze, żebyście sami obejrzeli film i ocenili go zgodnie z tym, co czujecie – nawet jeśli w zwiastunie spodobała Wam się tylko jedna rzecz. Do reszty można się przekonać. Biorąc pod uwagę, jak dobrze się bawiłem, daję szczere 4+/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz