Tryb noc/dzień

12 października 2024

W głowie się nie mieści 2

0
Musiało minąć dziewięć lat żebyśmy ponownie trafili do głowy Riley. Tak, dzisiaj mam do zaprezentowania “W głowie się nie mieści 2”, czyli najmłodsze dziecko Pixara. Czy to dobra kontynuacja? A może jednak znowu otrzymujemy kopiuj-wklej tylko w trochę innej otoczce. I tutaj odpowiedź nie będzie taka prosta. Zanim jednak odpowiem na to pytanie chciałbym wspomnieć kto tu usiadł na stołku reżyserskim. Może nie kompletny amator, ale człowiek, który do tej pory nie stworzył żadnej pełnometrażówki. Nie wiem, czy miałbym takie zaufanie, ale studio chyba wie co robi. Znacie może Kelsey’a Manna. Nie? Nic dziwnego. Jednak nie o nim chce tu rozmawiać, a na pewno nie teraz.

Riley ma już naście lat. To okres nowych wyzwań, możliwości, ale również problemów. W końcu nie na marne w jej głowie dochodzi do konkretnego przemeblowania. Powiedziałbym nawet chaosu. Do dobrze nam znanych emocji dołącza kolejna czwórka, można powiedzieć, że piątka o ile liczyć Nostalgię pojawiającą się raz na jakiś czas. Po co one? Ponieważ życie się zmienia. Naszą bohaterkę czeka rozłąka z przyjaciółkami i to dość długa, spotkanie swojej idolki oraz decyzje, które mogą na zawsze odmienić jej życie. Nie będzie miała łatwo, ale wiecie kto będzie miał trudniej? Radość, bo w końcu skończy się jej emocjonalny monopol i ustawianie wszystkiego na swoją modłę.

No właśnie i tak to wszystko wygląda. Wybaczcie, ale wydaje mi się jakbym oglądał powtórkę z pierwszej części. Ponownie umysł przejmuje tylko jedna emocja tym razem konsoleta wpada w ręce Obawy, pomarańczowej niezwykle energicznej postaci, którą albo polubicie, albo znienawidzicie. Można ją nazwać specjalistką od czarnych scenariuszy i wiecie co? Okropnie mi przypomina Radość. To samo wieczne przekonanie, że wszystko wie najlepiej i tylko jej poczynania mogą zapewnić Riley sukces. Chyba to gdzieś widzieliśmy prawda? Jasne, że tak kilkanaście lat temu w pierwszej części. Trzeba przyznać, że twórcy nie zabłysnęli za bardzo w tej kwestii. Wiecie co? Reszta na szczęście ma się już dużo lepiej.

Tutaj nie żartuje, pozostałe pomysły są już nowatorskie. Chociażby ukazanie bardziej rozbudowanego charakteru w postaci przekonań, które w większej ilości tworzą tożsamość, która jest nieco mniej zależna od samych emocji. To taka mała ewolucja. Kolejny level w dorastaniu. Samodzielne decyzje i pomysły. Brawo dla twórców. Może nie będę tu małostkowy, ale widząc to od razu przypomniałem sobie serial edukacyjny sprzed lat “było sobie życie”. To dowód, że u mnie już Nostalgia zadomowiła się na dobre. Czemu akurat ta animacja? Bo ona znakomicie ukazywała jak działa ludzki organizm. Te wszystkie trybiki zależne od siebie. W najnowszym Pixarowskim dziele otrzymujemy to samo, ale w ludzkim umyśle. To przepiękne zobrazowanie tego jak się rozwijamy na przestrzeni lat. Ktoś się czepiał, że u rodziców jest tylko pięć emocji, ale może to wynik dorastania?

Skoro przy nich jesteśmy to warto wspomnieć o otoczce wizualnej. Wykreowanie nowych współlokatorów na pewno nie było proste. Trzeba nadać im charakteru, a nie samego wyglądu. Mnie najbardziej zachwycił Wstyd. Ogromny, ale tak wystraszony, że u każdemu włącza się empatia, żeby tylko nim się zając. Widać to chociażby po Smutku. To właśnie ją lubiłem najbardziej w poprzedniej odsłonie. Jednak nie tylko one zasługują na pochwałę. Pojawiają się również sekrety, które wyglądają inaczej niż cała reszta. Wyróżnia je wygląd, a dokładniej typ grafiki, którą prezentują. Reszta przedstawionego świata zbyt wiele się nie zmieniła. Te same półki ze wspomnieniami oraz ta sama ekipa sprzątająca.

Podoba mi się bardzo rzeczywista fabuła. Z takimi rozterkami każdy z nas chociaż raz w życiu musiał się zmierzyć. Pozwala to lepiej nam zrozumieć co wtedy kieruje człowiekiem. I tutaj jest mała zagwozdka. Kogo to ma wyedukować? Na pewno nie nastolatków, bo ich to może nie zainteresować. Młodszego widza uświadomi co go czeka za kilka lat o ile ilość kolorów za bardzo nie przytłumi jego spostrzegawczości, a dorosłemu pokaże co skrywa głowa jego dziecka. Jednak to co najbardziej mnie poruszyło i chyba żadna animacja nie pokazała i to w sposób tak bez pośredni to moment, gdy ilość obaw przekroczy masę krytyczną. Nieźle to mną wstrząsnęło. Podobnie było z ukazaniem śmierci w Coco. Dość kontrowersyjny i delikatny temat, ale twórcy stanęli na wysokości zadania.

“W głowie się nie mieści 2” to w pełni poprawna kontynuacja. Chwytająca za serce i zapowiadająca kontynuacje. Trochę jak w Toy Story, gdzie mogliśmy oglądać dorastanie głównego bohatera tak i tutaj chcemy kibicować Riley w kolejnych etapach jej życia. To mogłoby być ciekawe. Dodatkowo mamy tu tak wspaniałą magię barw nad którymi nawet ja się zachwyciłem, sporo humoru oraz bohaterów, którzy okazują coś więcej niż tylko przyporządkowane im emocje. Teraz tak pomyślałem, że fajnie wyglądaliby z pierścieniami Korpusów z DC. Chyba moje myśli podążają w nieodpowiednim kierunku. Dlatego pora zakończyć tę recenzję oceną, na którą ten film zasługuje. Najbardziej sprawiedliwe będzie 4/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz