Tryb noc/dzień

25 czerwca 2012

Dziewczyna w czerwonej pelerynie

0
Kiedy przeczytałem że film „Dziewczyna w czerwonej pelerynie” ma być gotycką wersją czerwonego kapturka naprawdę nie wiedziałem co o tym myśleć. Bałem się, że to będzie po prostu kolejna parodia bajki, jakich jest wiele na rynku jednakże od pierwszych minut filmu zauważyłem, że byłem w błędzie.

Valerie (Amanda Seyfried) mieszka wraz ze swoją rodzina w małej mieścinie na obrzeżach ciemnego lasu. Nie jest to jednak spokojne miejsce już od lat nawiedza je wilkołak, który co pełnia pragnie krwawej ofiary. Na szczęście nie zależy mu na ludzkiej ofierze, dlatego w każdą pełnią zostawiają na zewnątrz swoje najlepsze zwierzęta a sami ukrywają się w swoich domach. Pakt jednak ostaje zerwany, gdy ginie siostra Valerie. Ludzie z wioski postanawiają zabić bestię za dnia, póki jest słabsza. Niestety trop, którym podążali jest fałszywy. Do wioski tym czasem przybywa Ojciec Solomon (Gary Oldman) znany i podziwiany łowca wilkołaków, który zrobi wszystko żeby zabić bestię. W międzyczasie Valerie dowiaduje się ze jej matka planuje już jej ślub z Henrym (Max Irons) dobrze ustatkowanym kowalem nie interesuje jej, że córka kocha tak naprawdę Petera (Shiloh Fernandez) miejscowego drwala, który też darzy ja uczuciem od najmłodszych lat. Nie danej jest jej żyć w spokoju w czasie jednego z ataków wilkołak do niej przemawia dając jej szanse uratowania wioski przed jego gniewem, musiałaby jednak z nim odejść. Po tym wydarzeniu zostaje podejrzana o czarnoksięstwo i użyta w formie przynęty, jednak pułapka nie udaje się ginie wiele osób nawet z eskorty Ojca Salomona.

Czerwona peleryna, który Valerie dostaje od babki naprawdę rzuca się w oczy na tle ciemnych kolorów. Przypomina mi to czerno-białą fotografię, na której w kolorze pozostał tylko jeden czerwony element. Postaci są tajemnicze ich historii nie dostajemy na tacy, przez długi czas nie miałem pojęcia, kto jest tak naprawdę wilkiem miałem tylko winnych, ale ostateczna odpowiedz zaskoczyła mnie. Niestety mam jedno „ale” za bardzo film ten zalatywał mi „Zmierzchem” nawet Peter Wydawał mi się podobny do Edwarda. Należy jednak wspomnieć, że reżyserowała go Catherine Hardwicke, która była odpowiedzialna również za reżyserie „Zmierzchu”. Moim zdaniem twórcy chcieli nim zainteresować młodzież, chociaż dorośli też mogą w nim znaleźć coś ciekawego. Szczerze go polecam wszystkim wielbicielom love story w klimacie fantasty.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz