„Harry Potter i Zakon Feniksa” jest już piąta częścią o przygodach tytułowego czarodzieja. Jest to też pierwsza część, w której Lord Voldemort posiada pełnię swojej mocy. Ale zobaczymy go tu ledwie kilka razy. Czas powiedzieć, co nieco o samym filmie i o tym, czym jest tajemniczy zakon.
Początek jest wyjątkowy zawsze cała akcja działa się w domu Dursleyów lub Weasleyów albo w szkole. Tym razem Harry’ego (Daniel Radcliffe) spotykamy na placu zabaw gdy spokojnie myśli o śmierci Cedrika Diggory’ego nadchodzi Wielki D. Pod tą literę można podstawić bardzo wiele znaczeń nie zawsze cenzuralnych, które pasowałyby do osoby noszącej to przezwisko. Mowa tu oczywiście o Dudleu Dursley (Harry Melling) wrednym, tępym kuzynie młodego maga, który wraz ze swoją ferajną znęcają się nad młodszymi i słabszymi. Nagle przychodzi niespodziewana burza Harry wyczuwa w niej cos niebezpiecznego i wraz z kuzynem starają się gdzieś ukryć. Niespodziewanie pojawiają się, dementorzy Harry by ratować siebie i kuzyna musi użyć zaklęcia Patronusa, przez co ma zostać usunięty ze szkoły za użycie magii w obecności, mugola. Należy wspomnieć ze po tamtym ataku po Harry’ego przybywa naprawdę oryginalna drużyna na czele, której stoi sam Alastor „Szalonooki” Moody (Brendan Gleeson) a wraz z nim przybywa miedzy innymi czarnoskóry Kingsley Shacklebolt (George Harris) oraz zmieniająca nie tylko kolor włosów Nimfadora Tonks (Natalia Tena znana również z „Gry o tron”) by bezpiecznie przetransportować go do siedziby Zakonu Feniksa. Dowiadujemy się, że Zakon Feniksa jest tajną organizacja utworzoną przez Dumbledore’a by walczyć ze złem Lorda Voldemorta do której należeli nawet rodzice Harry’ego. Obrońcą Pottera w sprawie użycia czarów w obecności mugola zostaje dyrektor Hogwartu, który wygrywa sprawę. Trzeba zwrócić uwagę, że ministerstwo zostało naprawdę pięknie wykonane pomieszczenia są naprawdę wyjątkowe a wielka fontanna zjawiskowa.
Czas jednak wrócić do fabuły w Ministerstwo Magii nie jest zadowolone, że dyrektor Hogwartu opowiada o powrocie czarnego pana i wydarzeniach z Turnieju Trójmagicznego mówię tu głównie o śmierci Cedrika Diggory’ego. Nowym nauczycielem obrony przed czarną magią zostaje Dolores Jane Umbridge (Imelda Staunton) ubrana w róż wiecznie uśmiechnięta wysłanniczka ministra magii Korneliusza Knota (Robert Hardy). Spotykamy w tej części nową postać Lunę Lovegood (Evanna Lynch) miłą, lecz delikatnie zwariowaną uczennicę, która jest wyśmiewana przez wielu uczniów. Wielki inkwizytor, bo tak każe się nazywać profesor Umbridge niezadowolona jest ze standardów nauczania, przez co zostaje zwolniona np. profesor Sybilla Trelawney. Część uczniów wierzy jednak, że Czarny Pan przeżył i proszą Pottera by uczył ich osobiście ochrony przed czarną magią. Ukryci w pokoju życzeń ćwiczą różnego rodzaju czary, które mogą się przydać w obronie przed czarna magią. Odpowiedzią prof. Umbridge jest stworzona przez nią brygada inkwizycyjna, która ma dopaść nieposłusznych uczniów. W szkole jest jednak coraz gorzej coraz więcej rzeczy zostaje zakazanych a za nieposłuszeństwo uczniowie karani są pisaniem magicznym piórem, który każde napisane słowo wycina na skórze ukaranego. Jednak to dopiero początek po złapaniu gwardii Dumbledore musi uciekać by nie wylądować w Azkabanie, jego miejsce zajmuje prof. Umbridge, bracia Weasleyowie robią wielki pokaz sztucznych ogni w czasie lekcji łamiąc przy tym nowy regulamin szkoły, po czym uciekają nie kończąc edukacji. Pominę takie momenty jak wystawienie do wiatru nowej dyrektorki, poznanie brata Hagrida czy tez lot bohaterów na Testralach. Jednym z kulminacyjnych momentów jest walka Gwardii Dumbledore’a ze śmierciożercami jedni i drudzy pragną zdobyć przepowiednie, która wyjaśnia, czemu Voldemort pragnął śmierci Harry’ego. Potem do walki dołącza również Zakon Feniksa, Dumbledore oraz sam Lord Voldemort (Ralph Fiennes). Niestety w tym starciu ginie ojciec chrzestny Harry’ego. Mogłoby się wydawać, że to koniec tego filmu a jednak nie tylko nie chce opisywać wszystkiego żeby zachęcić do obejrzenia.
Przyznać muszę, że film ten mnie zaskoczył już od początku utrzymywany był w delikatnie mrocznym klimacie, dzięki czemu oglądało go się z przyjemnością. A efekty specjalne były przyjemne dla oka. Zwłaszcza sposób poruszania śmierciożerów, którzy zamieniali się w smugę dymu, chociaż Zakon Feniksa poruszał się w podobny sposób tylko oni przyjmowali postać białej smugi. Pięknie zostały również wykonane fajerwerki, którymi bracia Weasleyowie uświetnili swoją ucieczkę ze szkoły. Nawet walka Dumbledore’a z Voldemortem została przepięknie wykonana. Chociaż mogli bardziej postarać się nad centaurami, które bardzo mało przypominały połączenie człowieka z koniem. Jednak film ten oceniam bardzo dobrze, mimo że akcja nie była jakaś wyjątkowa oglądało mi się go bardzo przyjemnie. Moja ocena to 4+/6.
30 listopada 2012
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz