Często ludziom wydaje się, że nie są zdolni do osiągnięcia celu, wtedy po prostu się poddają. Żałują, że nie urodzili się w bogatszej rodzinie, że nie mieli łatwiejszego startu. Tego dylematu nie ma jednak Paksenarrion urodzona, jako córka owczarza postanawia zostać rycerzem. Paks, bo tak nazywają ją przyjaciele jest główną bohaterką znakomitej trylogii „Czyny Paksenarrion” autorstwa Elizabeth Moon. Tym razem chciałbym napomnieć o drugim tomie pt: „Podzielona wierność”.
Po wydarzeniach z części pierwszej Paks postanawia odejść z kampanii Księcia Phalana. Przestaje widzieć sens walki dla kogoś, marzy jej się żeby walczyć dla czegoś, dla jakiejś wyższej idei. Postanawia dołączyć do karawany, jako ochroniarz to tam poznaje elfa Maceniona, z którym postanawia przeszukać stare elfie ruiny w poszukiwaniu niby jego dziedzictwa. Tam pokonuje strasznego demona i ledwo żywa uchodzi z ruin, niestety sama. Zarozumiały elf ginie wraz z demonem. Ledwo żywą Paks odnajdują inne elfy, które zaskoczone jej dokonaniami uzdrawiają ją wysyłają do Mostu Piwowarów by tam przekazała dobrą nowinę mistrzowi Oakhallowi, który jest Kuakganem oraz marszałkowi sioła. Zastanawiacie się pewnie, kim są Kuakgani ja bym ich nazwał po prostu druidami jednoczą się z naturą i opiekują się lasami. Wracając do historii to właśnie tu, Paks przeżywa kolejną przygodę zostaje „poproszona” (napisane w cudzysłowie, ponieważ z prośbą mało miało to wspólnego. A czemu? Przeczytajcie sami) o odnalezienie zgrai złodziei, która napada na tutejsze karawany. Dostaje nawet mały oddział, który ma jej w tym pomóc głównie są to piechurzy z sioła, ale i tak cieszy się z tego powodu. Okazuje się ze wszyscy złodzieje robili to wbrew swojej woli. Wiem ze brzmi to dziwnie i w dzisiejszych czasach żaden złodziejaszek takim sianem by się nie wywinął, ale to inne czasy. Nie będę opisywał, jaki kogo tam pokonała, bo nie chce zdradzać za dużo chce jednak wspomnieć ze następnie zostaje wysłana do Fin Panir gdzie wyszkoleni zostali wszyscy marszałkowie i paladyni Girda. Tam ma się uczyć nowych sztuk wojennych, ale nie tylko. Dostaje również szansę zostać paladynem. Marzenia Paks się spełniają może walczyć przeciwko złu niestety podczas jednej z misji zostaje złapana przez wyznawców Archyi i zmuszana do niewolniczej walki ku uciesze tłumów. Jej dusza zostaje spaczona, jedynym ratunkiem jest oczyszczenie jej w rytuale przeprowadzanym przez marszałków Girda. Jednak grozi to utratą wszystkiego, co Paks potrafi, utratą części siebie tego, co powoduje ze jest świetnym wojownikiem. Traci niestety odwagę i zręczność boi się wszystkiego musi uciekać, ponieważ niezdolna do walki czuje się nie tyle niepotrzebna, co traci sens życia.
Zrobiło mi się naprawdę przykro, kiedy czytałem o upadku wielkiej bohaterki, która robiła wszystko by spełnić swoje marzenia. Walczyła z wieloma przeciwnościami losu a tu nagle pojawia się przed nią przepaść nie do przejścia.
Ale cóż to nie jest ostatni tom, więc trzeba mieć nadzieje, że w następnym wszystko się wyjaśni. Muszę przyznać, że Elizabeth Moon jest prawdziwym wirtuozem pióra świat wykreowany przez nią jest naprawdę niesamowity. Wiele czasu musiała poświęcić na stworzenie tak dopracowanych religii, opisów miast oraz pobocznych historii, które tak wspaniale do siebie pasują tworząc dosłownie epicką opowieść. To cudowna historia o dążeniu do celu, o walce z przeciwnościami oraz o wierze, że chcieć to móc.
17 stycznia 2013
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz