Audiobooki dobro czy zło
Pierwszym tematem, jakim chciałbym poruszyć w (Nie) Całkiem Poważnym Klubie Dyskusyjnym są audiobooki a dokładniej to, co wiąże się z tą dość szybko rozpowszechniającą się formą książki. Co to jest audiobooki to pewnie nikomu nie trzeba mówić, każdy pewnie spotkał się z mówioną wersją książki. Niestety tak jak i wszystko i one mają swoje minusy. Wole jednak zacząć od plusów. Jednym z nich jest obcowanie z literaturą w przypadku, kiedy fizycznie nie możemy trzymać jej w dłoni np. ćwicząc lub jadąc samochodem. Tutaj też zaczynają się schody a co jeżeli nie chcemy trzymać jej w dłoni? Zauważcie, że wiele jest teraz ekranizacji książek prawie każdą grubszą lekturę szkolną można obejrzeć, a teraz również posłuchać (w książce mówionej przekazana jest całą treść nie to, co w filmie). Właśnie tutaj należy się zastanowić czy to ułatwienie nie stworzy u nas więcej analfabetów? Komu będzie się chciało sięgnąć po książkę, jeżeli może ją wysłuchać jadąc na rowerze albo grając w grę komputerową. Oczywiście nie zapamięta się wszystkiego, bo trzeba się skupić podczas jej słuchanie. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy nie wyobrażają sobie książki w innej formie niż papierowa. To wspaniałe uczucie słyszeć szelest kartek, czuć zapach tuszu i w ogóle mieć ją w ręku, jednakże zaczęła się era cyfryzacji i postęp jest nieuchronny. Pamiętajmy jednak, że nie jest to wynalazek nowy. Książki czytane były już od lat. Wasi rodzice pamiętają pewnie słuchowiska, a czymże one nie są, jeżeli nie czytaniem książek z podkładem dźwiękowym? Może u nas nie było to takie znane za granicą jednak swoje książki czytali Agata Christie i Arthur Conan Doyle. Zwróćcie również uwagę, z jakim rozmachem teraz nagrywane są audiobooki np. przy nagraniu „Narrenturm” Andrzeja Sapkowskiego brało udział ponad stu aktorów. Audiobooki ewolucja książka do nowszej trwalszej formy łatwiej przyswajanej przez nowe komputerowe społeczeństwo. Ja jednak uważam, że mogą być one tylko dodatkiem do wersji papierowej a nie jej zamiennikiem. A jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Audiobook to ciekawa forma na obcowanie z kulturą. Moim zdaniem ciekawsza od filmu, bo treść nie jest zmieniana by dopasować się do wizji reżysera, czy do budżetu. Tu nadal ważną rolę odgrywa wyobraźnia. Jednak jeśli chodzi o słuchanie, to wolę sto razy bardziej Narrenturm, od np. Sherlocka Holmsa nawet jeśli byłby czytany przez samego Conana Doyle'a. Nawet nie dlatego, żewolę historię z trylogii Sapkowskiego, a przez wykonanie Audiobooka. Każda postać ma swój głos, do tego muzyka, odgłosy walki, krzyki, to daje efekt przyśpieszonego serca u słuchacza, to jest to czego brakuje książkom. Zatem z niecierpliwością czekam na zakończenie trylogii o Reynevanie.
OdpowiedzUsuńSzczerze zachęciłeś mnie do wysłuchania Narrenturm. Wiele słyszałem o świetnym i pracochłonnym wykonaniu tego audiobooka, ale nie wiedziałem ze aż tak się do niego przyłożyli.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że audiobook może być jedynie dodatkiem do wersji papierowej książki. Ja osobiście nie wyobrażam sobie innego sposobu przyswajania treści lektury niż składanie literek w wyrazy, wyrazów w zdania itd. ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie wersja czytana książki owszem jest dobra, ale nie zawsze interpretacja tekstu przez lektora jest taka sama jak nasza.
Podsumowując, moim zdaniem audiobooki nie są złe, ale nie powinny wypierać tradycyjnej formy czytania.
Miło że się ze mną zgadzasz :)
OdpowiedzUsuń