Zastanówmy się chwilę. Czy źle jest pomimo wieku mieć w sobie nadal coś z dziecka? Przypomnijcie sobie czasy, kiedy czekaliście z utęsknieniem w czasie Gwiazdki, w oknie, z nadzieją na to, że usłyszycie dzwonki Mikołaja. Pamiętacie jak kładliście pod poduszki mleczaki z nadzieją, że rano znajdziecie tam monetę. Jak tłumaczyliście sobie te piękne, zimowe wzory na oknach? Teraz czas na najważniejsze. Pamiętacie ile radości sprawiły wam prezenty pod choinką, jak się cieszyliście z monety pod poduszka? Życie w pośpiechu wypłukało z nas tą dziecinną umiejętność cieszenia się z małych rzeczy, nie mamy czasu na marzenia, bo żyje się teraźniejszością, która niekiedy jest szara i ponura. Czas jednak byśmy otworzyli oczy byśmy wrócili do dzieciństwa i z zachwytem obserwowali nasz świat. Ja właśnie tak rozumiem najnowszą produkcję DreamWorks pod tytułem „Strażnicy Marzeń”. Powiecie pewnie ze trochę za bardzo filozofuje, ale taki wyciągnąłem morał z tego filmu. Czas powiedzieć jednak, co nieco o fabule.
Dzieci mają wiele marzeń jedne mniej inne bardziej realne nad nimi wszystkimi piecze sprawuje specjalny odział stworzony z baśniowych postaci, których siła zależna jest od mocy wiary w niech. Do owego oddziału należy wytatuowany Święty Mikołaj bardziej przypominający mi rosyjskiego wojownika z samego środka Syberii, Zębowa Wróżka przypominająca kolibra i mająca niezłego bzika na punkcie zębów, Piaskowy Dziadek małomówny, ale trzeba przyznać ze swojego piasku potrafi zrobić wszystko i ostatni, lecz nie najmniej ważny Zając Wielkanocny, którego najlepiej opiszą jego własne słowa „metr osiemdziesiąt wzrostu, nerwy ze stali, ekspert tai chi”. Pewnego dnia jednak ta szczęśliwa sielanka mija, ponieważ pojawia się Mrok, Czarny Pan, który żywi się strachem dzieci. Nasza czwórka baśniowych super bohaterów ma nad sobą szefa, jest nim Księżyc. Postanawia on wybrać kolejnego strażnika. Zaszczyt ten pada na Jack’a Mroza. Jest on młody, pełen werwy i ochoty do zabaw. To on tworzy na oknach przepiękne wzory o to on rozpoczyna każdą bitwę na śnieżki. Niestety nikt go nie widzi. Stara się on rozwiązać jedną największą zagadkę, czemu jest tym, kim jest. Jest tak różny od pozostałych poważnych na pierwszy rzut oka strażników. Tylko ich piątka może uratować świat przed powrotem mroków średniowiecza, przed powrotem strachu i lęku, którym żywi się Czarny Pan. Czy staną na wysokości zadania? To musicie zobaczyć już sami.
Pierwsze, na co na pewno zwrócicie uwagę w filmie i to już od samego początku to świetnie wykonane animacje. Wszystko jest płynne i wspaniale wykonane. Każdy ze stworzonych światów, czyli Zębowy Pałac, Pracownia Świętego Mikołaja czy tez norka Wielkanocnego Zająca jest całkowicie wyjątkowy. Zachwyciły mnie też sztuczki Piaskowego Ludka, który przynosił dzieciom piękne sny. Naprawdę żałuje ze nie widziałem tego w kinie 3D, musiało to zachwycająco wyglądać, kiedy ta pełna paleta barw wypływała z ekranu. Autorzy w naprawdę ciekawy sposób odpicowali dobrze nam znanych bohaterów, przecież każdy z was pewnie inaczej wyobrażał sobie Świętego Mikołaja albo Wielkanocnego Zająca. Chociaż sknocone zostały trochę koszmary, mimo że wyglądały jak konie z piekła rodem to wolałbym żeby gama przeciwników była trochę większa. Chyba wiecie, co mam na myśli. Ciekawe jest również to, że w filmie tym producenci nie skupili się wyłącznie na postaciach pierwszoplanowych. Znaleźć tu można np. ciekawie przedstawione delikatnie gapciowate elfy czy też zastępy Yeti, którzy produkują zabawki dla mikołaja. Jednak to, co najbardziej mi się w tym filmie spodobało to humor, który wypełnia ten film prawie po same brzegi. Jest w nim wiele scen może nie za wesołych. Zwłaszcza, kiedy Jack Mróz zastanawia się nad sensem swojego istnienia, albo gry Mrok niszczy wszystko na swojej drodze. Ale grypsy rzucane przez postacie, zabawne sytuacje czy też prześmieszne gagi sprawiają, że film ten spodoba się każdemu niezależnie od wieku.
Przyznam się, że po obejrzeniu tego filmu naprawdę ciężko było mi się zabrać do pisania tej recenzji. Sam nie wiedziałem, jakimi słowami mógłbym opisać mój zachwyt tą niesamowitą produkcją. Na ratunek przyszła mi jednak lista nominacji filmu do bardzo ważnych nagród filmowych. Jednymi z główniejszych jest chyba nominacja do Złotego Globu w kategorii „Najlepsze filmu animowanego”. Prócz nominacja, których było łącznie czternaście film też zdobył trzy nagrody m. in. dwie nagrody Annie w kategoriach „Najlepsze indywidualne osiągnięcie: efekty animowane zwyciężyli Andy Hayes, Carl Hooper i David Lipton”, „Najlepsze indywidualne osiągnięcie: storyboarding zwyciężyła Johane Matte” oraz statuetka Satelity w kategorii „Najlepszy film animowany lub łączący w sobie różne media”. Po filmie widać ile pracy zostało w niego włożone i uważam ze film ten oraz jego twórcy zasługują na każdą z tych nagród.
Dla mnie to najlepsza jak na razie obejrzana przeze mnie animacja 2013 roku. Nie wierzycie mi? To przekonajcie się sami. Moja ocena to 5-/5.
30 lipca 2013
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz