Ludzie od wieków starali się dorównać istotom boskim. Niestety zawsze kończyło się to nie najlepiej. Pamiętacie budowę wieży Babel? Pomieszanie języków to niewielka kara w porównaniu z tym, co spotka bohaterów anime, o którym chciałbym opowiedzieć. „Fullmetal Alchemist” to serial stworzony w latach 2003-2004 na podstawie mangi autorstwa Hiromu Arakawy. W Polsce pojawiła się na kanale Hyper z napisami i już od samego początku poczułem pewnego rodzaju sympatię do wstępujących tam postaci. Czas trochę opowiedzieć o fabule.
Trochę ciężko jest określić czasy, w których dzieje się jego akcja. Na oko to okres rewolucji przemysłowej. Świat ten różni się od naszego, bowiem najbardziej zaawansowaną w nim nauką jest alchemia. Tłumaczy ona jak zniszczyć materię i przebudować ją w coś całkowicie innego. W ten właśnie sposób zamienia się między innymi ołów w złoto. Przy jej pomocy można również czynić inne cuda. Kierują nią jednak określone prawa. Najważniejsze z nich to równoważna wymiana, czyli poświęcenie jednej rzeczy by stworzyć drugą. Tej zasady nie wolno łamać. Przekonali się o tym dwaj bracia, którzy po śmierci matki postanowili ją wskrzesić. Podczas nieudanej transmutacji dusz dochodzi do katastrofy. Edward Elric traci rękę i nogę natomiast jego młodszy brat Alphonse całe ciało. Na szczęście w ostatniej chwili jego dusza zostaje uwieziona w zbroi. To wydarzenie zmusza ich do wyruszenia w podróż by odnaleźć kamień filozoficzny. Jedyna rzecz, która umożliwia stworzenie czegoś bez poświeceń. Dzięki niemu chcą odzyskać swoje ciała, jednak najpierw czeka ich wstąpienie do armii żeby zostać Państwowymi Alchemikami. Udaje się to Edwardowi, który z powodu metalowych mechanicznych protez zastępujących utracone kończyny zostaje nazwany „Stalowym alchemikiem”. Jak na razie wszystko szło im wyjątkowo łatwo. Teraz dopiero zaczną się schody. Na ich drodze staną potężni przeciwnicy uważani za legendy.
Koniec gadania o fabule. Czas powiedzieć, co myślę o tym serialu. Naprawdę jest niesamowity. Już od samego początku potrafi wciągnąć. Muszę jednak ostrzec młodszych widzów przed jego obejrzeniem. Pełen jest krwawych, drastycznych i wstrząsających scen zwłaszcza w momentach, kiedy ludzie starają się bawić w bogów. Ten aspekt najbardziej mi się podoba, ponieważ ukazuje konsekwencje tego czynu. Nikt, kto próbował tej sztuki nie wyszedł z niej bez szwanku, widać to chociażby po głównych bohaterach, którzy ledwo przeżyli. Patrząc na te momenty zastanawiałem się, co by było gdyby alchemia istniała w naszych czasach. Ile osób gotowych byłoby poświecić wszystko, co mają dla niby wyższych celów. Kto upodobniłby się do Shou Tuckera stawiając na szali nie tylko swoje życie? To, co on zrobił najbardziej mnie poruszyło.
Historia, mimo że drastyczna jest opowiedziana naprawdę sympatycznie. Nie brakuje tu zabawnych elementów czy postaci pozwalających zapomnieć o przykrościach i trochę się pośmiać. Za przykład mogę podać wybuchy Edwarda, gdy tylko słyszy jakieś komentarze dotyczące jego wzrostu. Przy bracie zamkniętym w stalowej ponad dwumetrowej zbroi wygląda naprawdę śmiesznie. Kolejną osobą, która mnie rozbawiła jest Major Alex Louis Armstrong, uwielbiający chwalić się swoją nad wyraz rozwiniętą muskulaturą oraz talentami odziedziczanymi z pokolenia na pokolenie. Po pewnym czasie oglądania jego gołej klaty można popaść w kompleksy. Z tym oczywiście oczywiście żartowałem.
Podoba mi się w tym anime to, że bohaterowie nie są wyidealizowani. Każdy z nich nosi jakiś wewnętrzny ciężar, z którym stara się walczyć i to z najróżniejszym skutkiem. Często zastanawiają się nad sensem istnienia i żałują konsekwencji swoich poczynań. Zawsze trafia się też ktoś lepszy od nich i tylko z pomocą innych alchemików albo dużą ilością sprytu mogą go pokonać.
Cała seria została podzielona na pięćdziesiąt jeden odcinków trwających po niecałe dwadzieścia cztery minuty. Sami widzicie, że to niewiele oglądania. Dającego jednak dużo przyjemności.
Najwyższa pora na końcowe podsumowanie. „Fullmetal Alchemist” to wspaniała produkcja, która powinna przypaść do gustu wszystkim wielbicielom anime oraz tym dopiero zaczynają z nim przygodę. Ciekawa historia, niezwykłe postacie oraz świetne wykonanie to tylko niektóre jej plusy. Zauważyłem również, że tego rodzaju animacje często mają lepsze oceny niż zwykle filmy czy seriale. Nie zostało mi nic innego jak życzyć wam miłego oglądania. Moja ocena to 5/5.
25 marca 2014
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz