Spoglądając w kalendarz kinowych premier, pewnie nie jedna osoba zatrzyma swój wzrok na wielkim wydarzeniu, które nastąpi 20 czerwca. Właśnie tego dnia we wszystkich kinach w całej Polsce będziemy mogli ekscytować się powrotem niesamowitego Czkawki oraz jego kompanii w filmie „Jak wytresować smoka 2”. Ja jednak chciałbym zwrócić Waszą uwagę na pierwszą część tej niesamowitej historii. Właśnie dzisiaj obejrzałem ją ponownie i teraz chciałbym powiedzieć na jej temat parę rzeczy. Wielu z Was mogą one nie interesować, ale spodziewam się, że są również takie osoby, które nie spotkały się wcześniej z tą wspaniałą opowieścią. To głównie dla nich to robię, żeby przekonać ich, że pójście do kin całą rodziną to świetny pomysł.
Pierwsza część, czyli po prostu „Jak wytresować smoka” pojawiła się w 2010 roku. Jest to produkcja wyreżyserowana przez Deana DeBloisa oraz Chrisa Sandersa, dzięki którym poznaliśmy, m. in. „Lilo i Sticha” oraz „Mulan”. Całość jednak jest stworzona na podstawie książki Cressidy Cowell.
Akcja całego filmu rozgrywa się na wyspie Berk, gdzie poznajemy Czkawkę. Nastoletniego chłopaka, który cały czas stara się wykazać przed rodziną i kolegami, a zwłaszcza przed dziewczyną, która bardzo mu się podoba. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że wszyscy mieszkańcy są wikingami, a jego ojcem jest Stoik Ważki, wódz całego tego rozgardiaszu. Na domiar złego za przeciwników mają oni wielkie stada najróżniejszych smoków. Codziennie owe bestie atakują wyspę by zabrać owce i spalić przy okazji kilka domów. Czkawce jednak nie jest łatwo. Urodził się trochę inny od wszystkich. Nie żeby był jakimś mutantem, ale brakuje mu siły, zwinności, szybkości oraz ogólnie chęci do zabijania tych niebezpiecznych gadów. Natura obdarzyła go czymś, czym niewielu może się poszczycić, przenikliwym umysłem oraz niezwykłą inteligencją. Wie jednak, że aby stać się kimś, musi udowodnić, iż jest wikingiem mimo tego słabowitego ciałka. Dlatego właśnie pragnie złapać Nocną Furię. Smoka, który pewnie nie jednemu śni się po nocach w najgorszych koszmarach. Nikt jednak nie wie jak on wygląda, bo pojawia się nagle i strzelając błyskawicami niszczy wszystko na swojej drodze. Czy jednak to wystarczy żeby stać się sławnym? Przecież od lat uważa się, że aby kogoś pokonać trzeba go najpierw poznać. Bliższe poznanie może jednak zmienić całkowicie światopogląd wpajany wikingom od pokoleń. Może mogliby jakoś dogadać się z tymi bestiami i żyć z nimi w pokoju? O tym jednak dowiecie się oglądając „Jak wytresować smoka”.
I co ja tu mogę powiedzieć? Sam nie wiem, od czego najlepiej zacząć. Historię, którą otrzymujemy już od pierwszych chwil najłatwiej podpisać hasłem „Od zera do bohatera”. Na początku główny bohater jest nikim, wyśmiewany za swoje dobre chęci oraz czasem nietuzinkowe pomysły. Czuje się odmieńcem. Chociaż jak wole to nazywać jest po prostu egzemplarzem kolekcjonerskim. Pomyślmy teraz przez chwilę, kto z nas, chociaż raz w życiu nie był takim Czkawką? Pewnie mało osób podniosłoby teraz rękę, a kilka by się zastanowiło i po chwili ją opuściło. Właśnie to jest najmocniejsza strona całej tej opowieści. Nie sposób nie utożsamiać się z kimś takim zwłaszcza, że jest to animacja skierowana głównie do dzieci. W szkołach często szydzi się osób ukazujących pewnego rodzaju odmienność od reszty.
Prócz ponadczasowej opowieści otrzymujemy również niezwykłych i zabawnych bohaterów, oprócz głównego oczywiście. Spójrzmy na Astrid, czyli wielką miłość Czkawki. Jako jedyna ma moim zdaniem normalne imię i zawsze stara się pokazać, że dorównuje chłopakom, jeżeli nie siłą to zwinnością i sprytem. Mieczyk i Szpadka to chyba najciekawsze postacie z całego filmu. Mają oni, bowiem skłonności masochistyczne, uwielbiają robić sobie krzywdę, zwłaszcza w czasie niekończących się kłótni. Sączysmark natomiast to chyba najlepszy przykład nastoletniego wikinga, jestsilny, odważny, ale za to inteligencją nie grzeszy. Jak sami widzicie z samych imion można mieć niezłą radochę.
Jest jednak pewna kwestia, której nie mogę całkowicie pochwalić. Mowa tu o animacjach. Na pierwszy rzut oka wydają się cudowne, barwne i dopracowane, zwłaszcza przy okazji Szczerbatka oraz głównych bohaterów. Spójrzmy jednak na postaci drugoplanowe oraz inne smoki. Co do wikingów to wydają się strasznie do siebie podobni, brakuje jakichś konkretnych znaków szczegółowych odróżniających ich od siebie, a inni przedstawiciele gadziego gatunku też dają wiele do życzenia. Wydawało mi się, że są zbyt prości i tacy nie do końca przemyślani.
Z ciekawostek powiem, że film ten doczekał się swojej serialowej adaptacji. „Jeźdzcy smoków”, bo pod takim tytułem obejrzymy go na Cartoon Network mieli być łącznikiem między pierwszą a drugą częścią. Nie wiem ile w tym jest prawdy, ale przekonamy się po wejściu najnowszej odsłony do kin.
Nie wolno zapomnieć o nagrodach, jakie dosłownie obsypały tą produkcję. Prócz wielu nominacji do najważniejszych jak chociażby Oscary, „Jak wytresować smoka” może pochwalić się aż dziesięcioma nagrodami Annie, m. in. w kategorii „najlepszy pełnometrażowy film animowany”.
Dobre słowo należy sie również polskiemu dubbingowi. Odpowiednie dobranie aktorów oraz zsynchronizowanie ich głosów z obrazem nie jest łatwym zadaniem. Pod tym względem jednak nie mam się, do czego przyczepić. Mateusz Damięcki(Czkawka), Julia Kamińska (Astrid), Artur Pontek (Sączysmark) nie mają może wielkiego doświadczenia w tej dziedzinie, ale przyznam wyszli znakomicie.
Czas jednak recenzję kończyć, chociaż jeszcze długo mógłbym mówić, co mi się w tym filmie podobało. To niezwykle budująca historia o przyjaźni i szukaniu własnego ja. Ubarwiona dużą dawką śmiechu oraz niezwykłymi animacjami. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy chcą za kilka dni wybrać się do kina czy to dla własnej przyjemności czy za namową pociech. Gwarantuje Wam, że jeżeli druga część została równie dobrze wykonana będziecie mieli masę zabawy. A patrząc, na trailery i pierwsze pięć minut dostępne na filmwebie to macie to jak w banku. Moja ocena to 4+/5.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pierwszą część uwielbiam, chociaż może racja że pod względem graficznym można mieć kilka zarzutów. Tutaj jednak najważniejsza jest historia i przesłanie. Mam nadzieję, że kontynuacja będzie równie udana.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że tak bo naprawdę nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńIdziemy na tę bajkę całą rodziną, mój Syn uwielbia Szczerbatka i Czkawkę :-) ostatnio na Dzień Dziecka dostał szytego Szczerbatka :-))
OdpowiedzUsuńSzczerbatka nie da się nie lubić :) ta mordka urzeknie każdego :) to super prezent dostał :)
OdpowiedzUsuń