Nierozerwalnym elementem prawie każdej apokalipsy są prorocy. Ludzie, uważający, że wiedzą, co najlepsze jest dla tych, których dosięgnęła tragedia. Nie wiadomo, skąd czerpią owe informacje, ale wiele osób gotowych jest podążać nawet za kilkoma mglistymi drobinami nadziei. Z takim właśnie problemem oraz masą innych będą musieli zmierzyć się bohaterowie książki, którą chciałbym dzisiaj przedstawić. „Faza trzecia: Kłamstwa” to jak pewnie już się domyślacie trzeci tom niezwykłej powieści dla młodzieży, w której przygoda łączy się z wielkim niebezpieczeństwem. Mowa tu oczywiście o cyklu „Gone: Zniknęli” Michaela Granta, który cieszy się dużą popularnością na całym świecie i nic w tym dziwnego.
Mogłoby się wydawać, że życie w ETAP-ie będzie prawdziwą sielanką. Drake nie żyje, Ciemność również, w mieście panuje Rada i nawet udało się wprowadzić nową walutę, która pozwala lepiej zarządzać posiadanymi dobrami. Pola są pełne jedzenia, a dzięki odpowiedniej finansowej właśnie motywacji nie brakuje osób do ich zbierania. Niestety to tylko złudne nadzieje. Z powodu zniszczenia elektrowni brakuje prądu oraz wody pitnej. Nie są to jednak najgorsze wieści. Zil wraz ze swoją Ekipą Ludzi coraz bardziej naprzykrzają się odmieńcom, czyli osobom posiadającym niezwykle zdolności. Sam odnajduje w byłym grobie Brittney mała dziewczynkę imieniem Jill wyrzuconą ze swojego domu z powodu daru. Gdzie jednak zniknęła pochowana tam osoba? Jeżeli ona była wstanie „przeżyć” to może koszmar też ma jeszcze szansę się powtórzyć? Niestety na domiar złego Orsay potrafiąca przenikać do snów innych staje się Prorokinią. Łączy się dzięki swojej mocy z drugą stroną bariery, gdzie cudu wyczekują rodzice dzieciaków uwięzionych w ETAP-ie. Kierowana przez Nerezze, której nikt nie pamięta, namawia wszystkich do zniknięcia w ich piętnaste urodziny, obiecując powrót do rodziny. Tymczasem Caine wraz ze swoimi poplecznikami cierpią niemiłosierny głód, zmuszeni są nawet do dokonywania aktów kanibalizmu, żeby jakoś przeżyć. Na ich szczęście Robal przypomina sobie o wyspie, która znajduje się w pewnej odległości od brzegu. Zamieszkiwało ją małżeństwo aktorów. Mają nadzieje na odnalezienie tam jedzenia, które pomoże im się wzmocnić i odzyskać miasto. Nie będzie to łatwa wyprawa, ale nie mają nic do stracenia.
To tyle mniej więcej o fabule. Muszę przyznać, że to chyba najgorsza część, jak do tej pory. Pomimo dodatkowych wątków m. in. zajrzenia za barierę oraz nowych bohaterów, sam początek był nudny jak flaki z olejem. Nie działo się zbyt wiele, a to, co było jakoś mnie nie zaskakiwało. Na szczęście miałem wystarczająco dużo samozaparcia, żeby nie poddawać się i czytać dalej. Całe szczęście, ponieważ akcja nabrała tempa i to z prędkością Bryzy.
Bardzo mi się podoba to, że autor pokazuje czytelnikowi, iż na takim niby ograniczonym obszarze, jakim jest ETAP, można znaleźć jeszcze nieodkryte miejsca. W ten sposób udowadnia, że ukrywa jeszcze nie jednego asa w rękawie.
Nowe postacie trochę odświeżają starą i dość dobrze znaną ekipę, którą poznaliśmy we wcześniejszych częściach. Ciągłe mielenie tych samych wątków byłoby nudne, dlatego Grant, co chwila stara się nas czymś zaskoczyć. Nie chce zbyt wiele zdradzać, ale między Astrid a Samem nie dzieje się zbyt dobrze. I to jest piękne. Zastanawiacie się pewnie, czemu, prawda? W ten sposób dostajemy bohaterów nieidealnych. Już wiele razy w moich recenzjach zwracałem uwagę na zbyt wyidealizowane twory, których ciągłe sukcesy mogły zemdlić. Tutaj zauważamy, że nie ma ludzi bez wad nawet w książkach. Na przykładzie wyżej wymienionej pary, widzimy, że długie napięcie spowodowane dużą odpowiedzialnością oraz natłokiem obowiązków może wywołać nawet depresje. Astrid pragnie stworzyć, prawo żeby żyło im się lepiej, ale biorąc na swoje barki byłe obowiązki Sama oraz to, iż całe miasto będzie ją rozliczało z każdego czynu, nie daje rady. On tymczasem zmierza się z innymi kłopotami. Nadal jest w nim zagnieżdżony lęk po tym, co wydarzyło się w elektrowni i to nie pozwala mu stać się znowu drogowskazem dla wszystkich.
Jak już wcześniej wspomniałem akcja rozkręca się dość długo. Nie wiem, na której stronie zaczyna się dziać coś konkretnego, ale najważniejszy jednak jest efekt końcowy. Mądre przysłowie głosi „Nie ważne jak mężczyzna zaczyna, ważne jak kończy.” Tu sprawdza się to znakomicie, bo im bliżej jesteśmy godziny zero tym większą dawkę emocji dostajemy.
Dla mnie genialny jest ten zegar przy numerze każdego rozdziału. Nigdy z czymś takim się nie spotkałem, ale tutaj pasuje. Odlicza czas do najważniejszych wydarzeń. Na początku książki znajdziemy również dwie mapki. Jedna ukazuje nam Perdido Beach, a druga cały obszar ETAP-u. Pozwala to trochę lepiej zorientować się gdzie, co się dzieje.
„Faza trzecia: Kłamstwa” nie jest może najlepszą częścią całej serii, ale łączy poprzednie tomy z następnymi. Dlatego jest niezbędnym elementem dla każdego, kto chce poznać całą historię. Ogólnie rzecz biorąc czyta się ją dobrze. Prosty język, wartka akcja oraz nowi bohaterowie przyciągną czytelnika na wiele godzin. Nie wiem, co spotkamy w następnej części, ale już nie mogę się doczekać. Moja ocena to 4/5.
Tytuł: Gone. Zniknęli: Faza Trzecia: Kłamstwa (Lies)
Cykl: Gone
Tom: 3
Autor: Michael Grant
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Jaguar
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 20 października 2010
Liczba stron: 500
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7686-021-3
Cena: 34,90 zł
3 lipca 2014
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz