Motyw maga w literaturze fantasy, czyli no wiecie żyjącego wśród smoków, krasnoludów, elfów jest dość oklepany. Najczęściej to starzec w długiej szacie o wielkim intelekcie, lecz słabym zdrowiu z kosturem w dłoni. Na szczęście Jacek Piekara stworzył postać niewiele odbiegającą od tego kanonu, a jednak wyjątkową jak na te klimaty. Zaraz o niej wszystko opowiem, ale najpierw pora byście dowiedzieli się o tytule recenzowanej dzisiaj książki.
„Ani słowa prawdy” to zbiór dziesięciu opowiadań, w których głównym bohaterem jest Arivald, dość specyficzny mag. Nie byłoby w nim nic dziwnego, gdyby swojej kariery zawodowej nie zaczynał, jako wojownik, poszukiwacz przygód i obieżyświat. Księgę zaklęć oraz magiczną kulę odziedziczył po prawdziwym magu, którym kiedyś się opiekował w czasie jednej z podróży. Z tym niezwykłym ekwipunkiem osiedlił się na Wybrzeżu, gdzie kilkoma nauczonymi zaklęciami pomagał mieszkańcom. Niestety, wszystko zaczyna się psuć, gdy w stronę jego kryjówki zaczyna się zbliżać czarnoksiężnik wraz z flotą statków. Mają oni w planach zająć mieścinę by porwać rządzącą tam młodą księżniczkę. Arivald nie może do tego dopuścić, postanawia wykorzystać swój wrodzony spryt, umiejętność szybkiej nauki oraz kilka innych talentów z poprzedniego życia by odeprzeć wrogów. Nie wie jednak, że tym czynem zmieni wszystko. Z nikomu nieznanego czarodzieja stanie się najbardziej rozpoznawalnym i co ciekawe lubianym. Czeka go masa przygód, podróżowanie po innych wymiarach oraz walki z najróżniejszymi mrocznymi kreaturami. Zawsze jednak będzie przestrzegał swoich zasad i chętnie chwalił się swoją siłą oraz stalową wątrobą. Niewielu jest w stanie pić krasnoludzki spirytus jak wodę źródlaną. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z jego niezwykłymi przygodami.
Sam nie wiem, od czego zacząć moją oceną, bo przyznam, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z Arivaldem. Kilka lat temu w moje ręce wpadła książka zatytułowana „Arivald z Wybrzeża” wydawnictwa Prószyński i S-ka (recenzuje reedycje zbioru opowiadań). I nie orientuje się, które opowiadania są nowe, a które to powtórki. Jedno jednak powiem, czytało mi się je z taką samo przyjemnością jak kilka lat temu. Uśmiech gościł na mojej twarzy prawie cały czas. Nie da się nie lubić tego gapowatego maga. Chociaż nie wiem czy dobrze go określam. Po prostu, nie potrafi zachować się w towarzystwie, nie zna zasad tam panujących i właśnie, dlatego jest taki sympatyczny. Nikt nie lubi przecież ciągłych ponuraków, on potrafi się śmiać nawet z własnych błędów, a co ciekawe nie wywyższa się. Wszyscy są dla niego równi, chociaż nie boi się również pokazać, że kogoś nie darzy zbyt wielką sympatią. Jest jak najbardziej ludzki ze swoimi przywarami oraz słabościami. Autor nie wyidealizował go. Nie dał niewiadomo, jakiej mocy. Ofiarował za to jasny umysł i pomysłowość.
Wszystkie jego historie są jak najbardziej barwne i ciekawe. Podoba mi się głównie to, że Piekara stara się wybiec trochę poza już dość oklepany kanon. Najlepiej to widać na przykładzie elfów. Tutaj nie znajdziemy hipisów wielbiących naturę. W tej książce to krwiożerczy wojownicy pałający się czarną magią. Równie ciekawie przedstawione są demony. Czasem niemiłe, opryskliwe i bardzo sarkastyczne. Najprościej można ten świat określić takim fantasty z przymrużeniem oka. Nie jest to jednak parodia, lecz zabawny, wykreowany z pietyzmem świat pełen niesamowitości.
Jestem świadom, że tak przesłodzony i nasiąknięty magią scenariusz, nie wszystkim się spodoba. Nic w tym dziwnego są gusta i guściki. Widać jednak ile pracy autor włożył w napisanie tych opowiadań. Zwłaszcza, że są one połączone. Często wśród rozmów bohaterów zauważymy wzmianki o innych przygodach, o których czytaliśmy wcześniej. Cieszy mnie, że niema tu tego chaosu, który gości u Pilipiuka w książkach o Wędrowyczu. Wszystko tu jest uporządkowane, przemyślane i jak najbardziej przystępne, bo napisane prostym językiem.
Genialna jest również okładka i rysunki, które znajdziemy w środku. Ich autorem jest Dominik Broniek. Właśnie za to ubóstwiam Fabrykę Słów. To chyba najlepsze wydawnictwo na rynku, bo potrafią czytelnika przyciągnąć samym kunsztem wykonania książki. Idealny format, idealna czcionki i jeszcze te rysunki poruszające wyobraźnię jak mało, co.
„Ani słowa prawdy” to idealna pozycja dla każdego, który poszukuje w książkach fantastycznych trochę humoru i oryginalności. Mam wielką nadzieję, że Piekara nie zostawi Arivalda w książkowym domu starców. Chciałbym jeszcze nie raz przeczytać o jego niezwykłych przygodach, ponieważ dawno nie spotkałem się z tak wyrazistą postacią. Tak naprawdę każdy chciałby się z nim kumplować. Pójść do baru obalić z nim dzbanek wina lub wyruszyć w podróż do Nowego Świata. Moja ocena to 5/5.
Tytuł: Ani słowa prawdy
Autor: Jacek Piekara
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 1 września 2014
Liczba stron: 632
Oprawa: zintegrowana
Format: 125x195 mm
Seria wydawnicza: fantastyczna fabryka
ISBN-13: 978-83-7574-691-4
Cena: 49,90 zł
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Muszę przyznać, ze kusi mnie ta książka, choć z twórczością Piekary jeszcze nie miałam doczynienia. Fakt faktem, motyw maga jest już dosć mocno wyeksploatowany w literaturze, ale jeżeli książka jest dobra, to można przecież przymknąć oko na powielaną tematykę ;)
OdpowiedzUsuńMożna powielać motywy ale trzeba umieć to robić :) a Piekara połączył stare z nowym :) Dał Arivaldowi cechy niespotykane do tej pory u magów :)
OdpowiedzUsuń