Tryb noc/dzień

24 czerwca 2015

Zaplątani

12
Dobra animacja powinna przyciągać nie tylko młodych, ale również dorosłych. Powinna bawić i uczyć jednocześnie. Wszystko to znaleźliśmy w dość dawno przez mnie recenzowanej „Krainie lodu”. Niestety, tamten film już się skończył, a ja czułem straszny niedosyt. Zapragnąłem ponownie bawić się do rozpuku. Na szczęście surfując po internetowych zakamarkach, a dokładniej po filmwebie trafiłem na coś wspaniałego. Na wyprodukowany przez Walt Disney film pod tytułem „Zaplątani”. Wyreżyserowany przez Nathana Greno oraz Byrona Howarda.

Każdy zna chyba historię o Roszpunce oraz jej długaśnych włosach. Zamknięta w wieży czeka na swojego księcia z bajki. Tutaj jest trochę inaczej, chociaż z wieżą wszystko się zgadza. Włosów nie obcina, ponieważ straciłyby swoją niesamowitą moc. Potrafią, bowiem leczyć rany. Wystarczy, że dziewczyna zaśpiewa, wtedy zabłysną one złotym blaskiem. Roszpunka przetrzymywana jest przez Gertrudę, która wmawia jej głupoty dotyczące niebezpiecznego świata. Jak tam trafiła? Została za młodu porwana by dać złej kobiecie wieczną młodość. Wszystko zmienia się, gdy przybywa do niej całkowicie przypadkiem Flynn Rider. Lokalny złodziejaszek, który ucieka przed dość nachalnym koniem i swoimi byłymi towarzyszami. Po dość długich namowach, a dokładniej po szantażu, udaje się dziewczynie namówić go by pokazał jej lampiony lecące, co roku do nieba akurat w jej urodziny. Co z tego będzie? Przekonajcie się sami.
Powiecie pewnie, że zdradziłem dość dużo, jeżeli chodzi o fabułę. To dopiero początek filmu, a idealnie oddaje, o czym jest. Najważniejsze jednak, o czym nie powiedziałem. O przygodzie, która czeka naszych bohaterów.

Historia jest opowiedziana rewelacyjnie, przepełniona gagami nie tylko sytuacyjnymi, ale również prześmiesznymi tekstami. Prawie padłem ze śmiechu obserwując dylematy moralne Roszpunki albo walkę patelni z mieczem. Nie uwierzycie, kto zwyciężył. Tak samo było z postaciami drugoplanowymi. Zgraja bandytów spotkana po drodze po prostu mnie rozbroiła. Nie wolno zapomnieć o zwierzakach. Najlepszy przyjaciel dziewczyny Pascal, o ile dobrze wychwyciłem imię, jest kameleonem lubiącym bawić się w chowanego i mającym więcej odwagi niż mogłoby się zmieścić w tym małym ciałku. Uwielbiam jak robi te swoje minki i strzela focha. Tak samo jest z Maximusem, białym ogierem z gwardii królewskiej. Świetny przykład psa w ciele konia. Nawet ogonem potrafi merdać. Uwielbiam jak zaczepia Flynna, który nie jest mu dłużny.

To naprawę wspaniała historia o poszukiwaniu prawdy oraz podążaniu za marzeniami. Bardzo przypomina mi „Krainę lodu”, chociaż została ona stworzona po „Zaplątanych”. Nie w tej kolejności oglądałem, co trzeba, ale cóż, tak bywa.

Recenzja zbliża się już ku końcowi. Nie wiem czy wystarczająco ją wychwaliłem, ale z przyjemnością do niej wrócę i to nie raz. Została świetnie dopracowana. Nie tylko pod względem wizualnym, ale również historii, która mimo tego, iż jest podobna do setek innych błyszczy najjaśniej. Zwłaszcza, że Gertrud różni się od innych złoczyńców, z którymi mieliśmy do czynienia w bajkach. Może to wyróżnia ją na tle innych. Nie powiem jednak, co to jest. Mam nadzieję, że odkryjecie to sami. Moja ocena to 4+/5.

12 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą, że to jedna z lepszych animacji Disneya, nie wiem którą wersję lubię bardziej oryginalną czy zdubbingowaną, bo obie mają swój urok. Do tego muzyka Alana Menkela ( mój ulubiony Kingdom Dance). Dzięki mojej siedmiolatce widziałam ją dużo, oj dużo razy...i nigdy się nie nudzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na serio świetny kawałek taki celtycki :) uwielbiam taką muzykę :)

      Usuń
  2. …i przypomniałam sobie o moich pretensjach do Disney'a (polskiego, w sensie dystrybutora) w temacie braku wersji oryginalnych w kinach. Bo filmy lubie i oglądam, ale polskie dubbingi nie są tak znakomite, żeby za nie płacić w kasie kina (od razu zaznaczę, nie mówię o głosach tylko jakości tłumaczeń)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałbym tak dobrze znać angielski żeby oglądać je w oryginale ale jakoś zawsze z języków noga byłem :)

      Usuń
  3. Lubię Zaplątanych, choć największym sentymentem darzę produkcje Disneya z lat 90-tych (Król lew czy 101 dalmatyńczyków).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomnę tych produkcji one są ponadczasowe :)

      Usuń
  4. Osobiście bardzo lubię bajki Disneya i kiedy wychodzi jakaś nowa, to zazwyczaj je oglądam. Najczęściej jednak pada na obejrzenie po raz kolejny "Mulan" - z jakiegoś powodu ta bajka wyjątkowo przypadła mi do gustu. A jeżeli chodzi o "Zaplątanych", to trzeba przyznać, że jest to naprawdę zabawna animacja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się Mulan nie widziałem ale mam w planach nadrobić to :)

      Usuń
  5. Polecam do tego obejrzeć jeszcze krótkometrażowiec "I żyli długo i zaplątani" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno niezły jest ale nie miałem jeszcze przyjemności oglądać :)

      Usuń
  6. Kawał dobrej animacji, bawiłam się na niej przednio. Uwielbiam Maximusa i kameleona ;) To taki chwyt disneyowski, że poboczne zwierzęta zawsze dodają humoru bajce. Czekam na kolejne dobre animki, bo ostatnio szukam szukam i znaleźć nie mogę :p

    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń