Tryb noc/dzień

23 sierpnia 2015

Andrzej Pilipiuk - Oko Jelenia. Sowie Zwierciadło

5
Król może być tylko jeden. Tak zawsze było, jest i będzie, a niekoronowanym władcą polskiej fantastyki jest oczywiście Andrzej Pilipiuk. Dla wielu to, co powiedziałem może być herezją. Wiem, mamy wielu znakomitych, rodzimych autorów, ale tylko jemu udało się pisanie przenieść na całkowicie nowy poziom. Nikt tak jak on nie manewruje słowem, łącząc to, co było z tym, co będzie. Najlepszym tego przykładem jest wyśmienita seria zatytułowana „Oko jelenia” opowiadająca o trójce bohaterów, którzy cofają się w czasie, żeby wykonać bardzo trudne zadanie. Przez pewien czas, dokładnie przez cztery lata, wydawało mi się, że już nigdy o nich nie usłyszę, iż historia ta została zakończona raz na zawsze. Na szczęście Pilipiuk postanowił napisać ciąg dalszy opowieści. Znajdziemy go w „Sowim zwierciadle”.

Pierwszy wątek, który na dzień dobry zwala mnie z nóg powiązany jest z Markiem, żyjącym sobie spokojnie w czasach współczesnych. Wszystko jednak zmienia się, kiedy zostaje porwany i trafia przed oblicze tajemniczego jegomościa. Jak się okazuje jest to ojciec Staszka, który pragnie za wszelką cenę odzyskać syna.
Skoro już o nim mowa to zdradzając po części zakończenie „Strefy Armilarnej” Staszek zostaje przeniesiony do roku 1864, by własnoręcznie uratować Helę, ukochaną z przeszłości. By tego dokonać musi szabelką oraz rewolwerem przedrzeć się do jej serca. No dobra, trochę przesadziłem. Tutaj jednak nie jest ona pojemnikiem dla dwóch różnych osobowości, nie jest też tą samą kobietą po przeżyciach, co kiedyś. Staszek widzi ją niczym walkirię walczącą o swój kraj. Czy uda mu się ponownie ją w sobie rozkochać? Czy mamy, co liczyć na happy and? O tym musicie przekonać się sami.

Na samym początku zanim rozpocznę konkretną ocenę tego dzieła, muszę przyznać się, że do tej części podchodziłem ze sporym lękiem. Niejednokrotnie w historii literatury, zwłaszcza fantastycznej, zdarzało się, iż usilne kontynuowanie jakiejś historii nie wychodziło najlepiej. Dowód? „Sezon Burz” Sapkowskiego. Pilipiuk też ma za sobą taką średnio udaną przygodę, w postaci „Zagubionej”. Tym razem jednak na szczęście wszystko wyszło dobrze.

„Sowie Zwierciadło” różni się od poprzednich tomów głównie sposobem prowadzenia opowieści. Tym razem nie otrzymujemy takiej czystej przygotówki przepełnionej walkami na szable w iście kozackim stylu. Tutaj bardziej mamy do czynienia z próbą przedstawienia czytelnikowi owych czasów. Ukazania jak to żyło się kiedyś, jak niewiele było potrzeba żeby jednak zostać kimś i co najważniejsze o ilu obyczajach tak naprawdę zapomnieliśmy. Osobiście najbardziej uważam, że powinna wrócić wspólna praca w rodzinnych gronie. Nawet te dwie godziny spędzone razem mogą być na wagę złota. Powinniśmy odrzucić smartfony, wyłączyć telewizory i porozmawiać ze sobą. Czy jednak nadal potrafimy to zrobić?

Bohaterowie też się zmienili tak samo jak czasy, w których żyją. Nie chodzi mi tutaj o Helę i Staszka, ale o całą resztę. Pamiętacie pewnie Maksyma, Sadko i Borysa, którym nie straszna była śmierć z ręki wroga. Stawali z nim twarzą w twarz, natomiast tutaj trzeba bawić się w podchody. Atakować znienacka i wycofywać się. Wszystko się zmienia. Dlatego też nie mogę powiedzieć, że ta część jest gorsza. Pokazuje tylko inny aspekt tej samej walki. Nie trzeba chwytać za broń. Wystarczy, że to, co robicie obnaży nawet najmniejszą słabość przeciwnika. Nie musicie stać w pierwszym rzędzie. Z cienia też wiele można wskórać.
Nie wiem, co mógłbym więcej powiedzieć o tym dziele. Pewnie jak skończę tę recenzje jeszcze nie jedno przyjdzie mi do głowy. Nie martwcie się, nic więcej nie dopisze. To, co najważniejsze już wymieniłem.

Pilipiuk to nadzwyczajny pisarz, który w swoich dziełach potrafi naprawdę wiele przedstawić. Prostota języka, którego używa, mimo że pisze o czasach odległych nie utrudnia odbioru. Powiedziałbym nawet, że ułatwia. Pomaga bardziej przyswoić czytelnikowi informacje ukryte między stronami. „Sowie zwierciadło” to idealna kontynuacja serii tak różna od swojego pierwowzoru, a jednak urzekająca każdym detalem. Naprawdę znakomicie bawiłem się czytając ją. Niejednokrotnie również pociekła mi łza, kiedy bohaterów spotkało coś przykrego. Autor po prostu przywiązuje czytelnika do bohaterów, których tworzy. Hela, Marek i Staszek stali się dla mnie kumplami z osiedla. Mam szczerą nadzieję, że w podobny sposób odbierzecie tę pozycję. Jeżeli jednak tak się nie stanie, trudno, nie musi nam się przecież podobać to samo. O gustach się nie dyskutuje. Moja ocena to 5-/5.

Tytuł: Oko Jelenia. Sowie Zwierciadło
Cykl: Oko Jelenia
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 8 kwietnia 2015
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 125x195 mm
Seria wydawnicza: fantastyczna fabryka
ISBN-13: 978-83-7964-055-3

5 komentarzy:

  1. Tego cyklu Pilipiuka jeszcze nie znam, ale z pewnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się to ostatnia część nie podobała i już! ;D Ale kłócić się nie będę :) I choć Pilipiuk pisze przyjemnie, to nazywanie go królem polskiej fantastyki, to dla mnie drobna przesada...
    miedzysklejonymikartkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto co lubi :) ja od zawsze uwielbiałem bardziej Urban fantasy od czystego fantasy i może dlatego właśnie tak twórczość Pilipiuka mi się podoba :) jego dzieła nie są tak przesiąknięte fikcją :)

      Usuń
  3. Mam ogromną chrapkę na tę serię, ale obawiam się, bo dużo tutaj mam do nadrobienia. Nie czytałam żadnej książki Pilipiuka (tylko zbiór opowiadań) i nie wiem czy od tej serii najlepiej zacząć ;)
    I zgadzam się co do "Sezonu burz". Smutne, ale prawdziwe.
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli mam być szczery polecałbym ci zacząć od "Kuzynek Kruszewskich" :) to równie świetna i o wiele krótsza seria akurat na początek przygody z Pilipiukiem :) albo jeszcze polecam "Norweski dziennik"

      Usuń