Tryb noc/dzień

9 września 2015

John Flanagan - Zwiadowcy. Oblężenie Macindaw

4
W mojej długoletniej karierze mola książkowego wielokrotnie przekonałem się, że na żadnym pisarzu nie można postawić krzyżyka. Rezygnować z jego dzieł tylko, dlatego iż coś nam nie pasowało. Każdemu zdarzają się przecież gorsze dni. Tak właśnie było ze mną i z Flanaganem. Jeżeli czytacie moje recenzje regularnie wiecie, iż zawiodłem się nieznacznie na poprzedniej części „Zwiadowców”. Postanowiłem jednak brnąć dalej w tę historię i bardzo się z tego cieszę. Ponownie zobaczyłem kunszt oraz niezwykłe umiejętności autora, za które tak go uwielbiam. O tym oraz o wielu innych rzeczach przeczytacie w dzisiejszej recenzji szóstego już tomu najlepszej serii dla młodzieży zatytułowanego „Oblężenie Macindaw”. Ostrzegam jednak wszystkich, część ta jest bezpośrednio powiązana z poprzednią. Dlatego też, jeżeli nie chcesz sobie spoilerować pomiń następny akapit.

Will po tym jak dowiedział się całej prawdy o dziwnej chorobie władcy zamku Macindaw zmuszony jest opuścić jego mury. Nie robi tego jednak sam, towarzyszą mu Lord Orman oraz jego sługa Xander. Jedynym, bezpiecznym schronieniem okazuje się las Grimsdell, którego lękają się wszyscy okoliczni mieszkańcy. Młody Zwiadowca jednak wie, że nie ma w nim nic strasznego. Dowiedział się, kto tak naprawdę tam się ukrywa. Niestety, jest coś, co nie daje mu spokoju. Na zamku została jego przyjaciółka Alyss, przez co grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo z rąk Kerena. To właśnie on otruł władcę, żeby następnie sprzymierzyć się z Skottami w zamian za ziemie i tytuły. Owy niebezpieczny lud planuje za jego pomocą zdobyć strategiczną pozycję do wypadów na całe królestwo Araluen. Will nie może do tego dopuścić. Macindaw to jednak potężna forteca, z którą miałaby kłopoty nawet prawdziwa armia. On jednak takiej nie posiada. Ma za to przyjaciół nowych i tych z dawnych lat, na których zawsze może liczyć. Nie będzie to łatwe zadanie, jednak o tym przekonajcie się sami.

Jak ja się cieszę, że się nie poddałem. Właśnie tego mi brakowało, akcji. Niby w poprzedniej części ona pojawiała się, ale w bardzo małej ilości. Bardziej to było szpiegowanie niż walka. Tutaj natomiast dostajemy nie tyle same starcia, co przygotowywanie się do nich.

Flanagan ponownie zaskoczył mnie znajomością tematu. Nie wiem czy to wszystko, o czym tutaj pisał, mowa o oblężeniu, to jego wymysły czy też miał przyjemność zapoznać się ze średniowiecznymi manuskryptami, ale wszystko trzyma się kupy. Jak sikiratka. Koniec z żartami. Chodzi mi o to, że wszelakie uwagi dotyczące zdobywania miast były jak najbardziej trafne i logiczne. To bardzo profesjonalna wiedza, tak mi się wydaje. Sam nigdy nie zagłębiałem się w te tematy, ale gdybym miał wybierać sposób jak poprowadzić oblężenie postąpiłbym tak samo jak bohaterowie.

No właśnie skoro już o nich mowa. Will tym razem został przedstawiony nie, jako główny reżyser całego przedstawienia, ale jako pomocnik. W końcu zobaczyliśmy, że Zwiadowcy nie są tacy wszystko wiedzący. Nawet oni w niektórych okolicznościach nie mogą poradzić sobie bez pomocy innych. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ miałem już trochę dość czytania o ich wspaniałości. Nie lubię zbyt wyidealizowanych postaci. Uważam, że jeżeli bohater jest bez wad nie można się z nim utożsamić.

Fabuła jest naprawdę rozbudowana, a akcja wielopoziomowa. Kolejne wydarzenia dziejące się w różnych miejscach idealnie ze sobą współgrają. Tworzą istny efekt domina, jedne poruszają następne, nie pozwalając się czytelnikowi nudzić. Autor naprawdę potrafi trzymać w napięciu. Ciężko ocenić, jaki będzie jego kolejny krok, jaki pomysł wpadł mu do głowy. Mimo, że czytałem ten tom kilka lat temu, serce me przepełniała taka sama dziecinna radość, gdy jeszcze raz zagłębiam się w tę niezwykłą opowieść. Ponownie odkrywałem ten świat na nowo i dlatego polecam go również Wam. Moja ocena 5-/5.

Tytuł: Oblężenie Macindaw (The Siege of Macindaw)
Cykl: Zwiadowcy
Tom: 6
Autor: John Flanagan
Tłumaczenie: Dorota Strukowska
Wydawca: Jaguar
Data wydania: 16 czerwca 2010
Liczba stron: 380
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-76-86-018-3
Cena: 32,90 zł

4 komentarze:

  1. Zwiadowców czytałam ładnych parę lat temu i nie pamiętam do końca które tomy podobały mi się bardziej, a które mniej, szczególnie z tych wcześniejszych. Część 5 i 6 to pierwsze przygody jako pełnoprawnego Zwiadowcy, ale wydaje mi się, że dalej będzie tylko lepiej. Najbardziej zapadła mi w pamięć część 10, gdzie analogicznym państwem w naszym świecie jest Japonia (uwielbiam) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Japonia? I jak tego nie pamiętam? chyba na serio sklerozy się nabawiłem :) ale na szczęście wszystko przede mną :)

      Usuń
  2. Z tej części najbardziej pamiętam humor - nie wiem, czy było go najwięcej, czy najbardziej mi pasował, ale utkwił w pamięci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trochę go było :) zwłaszcza jak Will pokazywał plany swojej maszyny, chociaż nie wiem czy to akurat ta część :) ale chyba jednak ta :)

      Usuń