Tryb noc/dzień

11 listopada 2015

Wikingowie

4
Wiele osób niewtajemniczonych w historię wikingów kojarzy ich tylko z napadami na wioski, gwałtami oraz całonocnym imprezowaniem. Zapomina się jak doskonałymi byli żeglarzami, szkutnikami oraz wojownikami. Podobno nawet Mieszko I korzystał podobno z ich usług na polu bitwy. Prócz tego stworzyli niezwykłe społeczeństwo, w których kobieta nie była postrzegana, jako niewolnica stworzona tylko do rodzenia dzieci. Jeżeli nie odpowiadało jej zachowanie męża, to spokojnie mogła się z nim rozwieść i wziąć innego. Pamiętajmy jednak, że swoje początki mieli koło 800 roku naszej ery. To szmat czasu, a już, jacy postępowi byli. Jednak nie o nich chciałbym opowiadać, ale o serialu, który w telewizji zrobił wielki raban. Stworzony przez Michaela Hirsta dla kanału telewizyjnego History w bardzo szybkim tempie zdobył wielkie grono wielbicieli. Mowa tu oczywiście o „Wikingach”.

Ragnar Lothbrok (Travis Fimmel) jest jednym z wikingów podlegających Jarlowi Haraldsonowi (Gabriel Byrne). Niestety, nie podoba mu się postępowanie władcy, który wysyła okręty cały czas na wschód. W rejony wielokrotnie już napadane, przez co mieszkający tam ludzie nie mieli czasu ani pewnie siły znowu uzbierać odpowiednich bogactw. Przez co wyprawy takie stają się coraz mniej opłacalne. Ragnar ma jednak plan. Pragnie wyruszyć w kierunku niezbadanych jeszcze lądów na zachodzie, z nadzieją, iż właśnie tam czekają ich wielkie skarby oraz chwała. W tajemnicy przed jarlem prosi Flokiego (Gustaf Skarsgård) o zbudowanie okrętu, który sprosta warunkom, jakie będą na nich czekały. Haraldson nie jest jednak głupi. Wie, iż plan młodego wikinga wielu przypadł do gustu. Już wkrótce może stracić swoją pozycję zdobywaną przez lata. Musi zrobić wszystko, żeby uprzykrzyć życie Ragnara.

No właśnie i co ja mam więcej powiedzieć? Chyba już nic, ponieważ zdradzę, co spotka bohaterów w kolejnych odcinkach, a muszę przyznać jest tego, co niemiara. Będą zdrady, walki na śmierć i życie oraz co najważniejsze podróże. Trzeba przyznać, że autorzy postarali się. Pod względem wizualnym wszystko prezentuje się naprawdę świetnie. Genialne charakteryzacje, kostiumy jak z tamtej epoki, pierwszorzędna broń. Właśnie skoro o tym mowa nie zobaczymy tutaj wikingów w rogatych hełmach z wielkimi toporami. Do takiego właśnie wizerunku jesteśmy przyzwyczajeni. Tym razem bardziej zobaczymy prawdziwe realia historyczne z całą ich otoczką. Nieziemsko przedstawione zostały również walki, w których nie zabraknie odrąbywanych kończyn i ściętych głów. Krew będzie lała się strumieniami.

Nie mamy, co liczyć na przesłodzony wizerunek wikinga. Nie tacy oni byli. Do barbarzyńców im daleko, mieli swoją strukturę polityczną, władców, honor. Właśnie to ostatnie najbardziej mi się podoba. Zabicie nieuzbrojonego przeciwnika było karane śmiercią. Godnie można było odejść tylko w równej walce. Nie będę Was oszukiwał, pełno w tym serialu seksu, krwi i przemocy. Na tym właśnie zbudowana była ich kultura. Trzeba było zadbać o następne pokolenie wojowników do walki, oddawać cześć bogom, którzy niejednokrotnie żądali krwawych ofiar i zdobywać nowe tereny oraz bogactwa.
Pochwalić należy również aktora za postacie, które spotkamy w serialu. Wszyscy zostali wykreowani obłędnie. Mają swój charakter i sposób na życie. Czasami jednak ich osobowość jest bardziej zbudowana niż wydaje nam się to na pierwszy rzut oka. Ja najbardziej lubię Lagertha graną przez znakomitą aktorkę Katheryn Winnick. Jest to kobieta z jajami, którą ciężko jest przestraszyć. Potrafi postawić na swoim, nie jest ślepo oddana mężowi i kiedy zajdzie taka potrzeba wraz z innymi chwyci za broń, żeby odeprzeć atak wroga. Jest z niej równie dobra wojowniczka, co matka. Zawsze stawia dobro swoich dzieci nad swoje własne. Największą zagadką jest dla mnie jednak Ragnar. Nie wiem, kogo chciano z niego zrobić. Czy to miał być dobry władca, Casanova czy całkowity wariat z manią wielkości. Prawie wszystkich można z czasem zrozumieć, intuicyjnie odgadywać następne ich ruchy w jego przypadku jednak tak nie jest. Czasami jest jak Doktor Jeckyl i Pan Hide. Ni chama nie odgadniecie, która osobowość za chwile weźmie go w swoje władanie. Nie mówię, że to złe. Dobrze jak widz zostaje regularnie zaskakiwany.

Obejrzenie całości, nie zajmie dużo czasu. Tydzień, może trochę więcej. Wielkim plusem są odcinki trwające coś koło pięćdziesięciu minut, a ich liczba przypadająca na jeden sezon to tylko dziewięć bądź dziesięć. Jak do tej pory stworzono trzy sezony, z których widziałem tylko dwa pierwsze.

„Wikingowie” to jeden z lepszych seriali, jaki stworzono w ostatnich latach. Nie wystarczy, że już od pierwszych minut przyciąga to dodatkowo widać historyczny sznyt. Nie wiem ilu z tych bohaterów istniało naprawdę, przykładowo Rollo, można go znaleźć na kartach historii, ale chodzi mi bardziej o oddanie epoki. Nie jakiejś tam przesłodzonej, ale z całą swą brutalnością. Jeżeli nie przeszkadza Wam gigantyczny rozlew krwi to polecam ten serial z całego serca. Moja ocena to 4/5.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam ten serial, a naprawdę rzadko wciągają mnie seriale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A piratów widziałaś?

      Usuń
    2. Nie, ale sprawdzę go. Piraci, wikingowie - i tak wszyscy pływają xD

      Usuń
    3. Nom ciekawe kto będzie następny :)

      Usuń