Tryb noc/dzień

23 czerwca 2016

J.K. Rowling - Harry Potter i Zakon Feniksa

8
Przyznajcie się, uwielbiacie stereotypy. Gdybym teraz Was zapytał jak wygląda czarny charakter. Większość powiedziałaby, iż jest to postać ubrana w ciemne barwy, z gniewnym wyrazem twarzy. Bo właśnie w ten sposób najczęściej jest on przedstawiany w filmach i literaturze. Teraz jednak wyobraźcie sobie jego odwrotność, starsza pani w różowym sweterku z uśmiechem na buzi. Kto to? Wasza ulubiona sąsiadka częstująca Was za młodu ciasteczkami? Nic bardziej mylnego. Czemu tak sądzę? Przedstawię Wam dzisiaj osobę, na szczęście fikcyjną, która zalazła za skórę wszystkim wielbicielom Harry’ego Pottera. Wiele osób pewnie domyśla się, o kim mowa. Zanim jednak przedstawię ją z imienia i nazwiska pokrótce opowiem, co czeka naszego młodocianego czarodzieja w piątym już tomie jego przygód zatytułowanym „Harry Potter i Zakon Feniksa”.

Wydarzenie, które miało miejsce w czasie Turnieju Trójmagicznego dla wielu jest tajemnicą. Mimo, iż Harry opowiedział wszystko to, co przeżył, zawsze znajdują się osoby wątpiące w jego słowa. Nie byłoby to nic groźnego gdyby wśród nich nie znalazł się Minister Magii, Korneliusz Knot. Przy pomocy swojej władzy stara się oczerniać wszystkich, którzy wierzą młodemu czarodziejowi. I jak tu zwykły obywatel czarodziejskiej społeczności ma zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Komu ma ufać. Co gorsze władza postanawia położyć łapska na Szkole Magii i Czarodziejstwa, na Hogwarcie, wysyłając tam swojego człowieka, Dolores Umbridge. Na szczęście, Dumbledore nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i w raz z grupą zaufanych czarodziejów stara się powstrzymać to, co ma nadejść.

Jak sami zauważyliście starałem się usilnie omijać temat tego, co się wydarzyło w poprzedniej części. Jeżeli ją przeczytaliście to niema ona przed Wami tajemnic robię to jednak dla tych, którzy dopiero po przeczytaniu recenzji wezmą się za czytanie serii.

Musze przyznać, iż ten tom wywołał we mnie mnóstwo emocji. Nie jest to kolejna przygodówka dla młodzieży, chociaż już od „Więźnia Azkabanu” przestałem tak na to patrzeć. Autorka ukazuje tu wielopoziomowe aspekty życia w społeczeństwie, budowane na kłamstwie i braku zaufania. Zobaczymy jak rządy manipulują informacjami, żeby tylko ukryć swoją własną niewiedzę oraz ograniczone postrzeganie rzeczywistości.

No dobra, może trochę przesądziłem z tym moim filozoficznym podejściem do tematu, ale chciałem zwrócić uwagę jak głębokie tematy możemy tutaj zauważyć. Zwłaszcza spoglądając na tę historię okiem kogoś dorosłego. Dzieci oczywiście, zobaczą tutaj coś całkowicie innego. Konspirację, całkowite nieposłuszeństwo oraz masę fantastycznych przygód. Jednakże „Harry Potter i Zakon Feniksa” to coś więcej. Niema tu słodyczy i owijania w bawełnę, jest prawdziwa brutalna rzeczywistość, z którą muszą zmierzyć się bohaterowie. Zwłaszcza, że nadal mają tylko naście lat. Autorka lubi stawiać przed nimi coraz trudniejsze zadania ukazując przy tym ich słabość charakteru, a czasem nawet głupotę.

Moim zdaniem znakomitym pomysłem jest wprowadzenie nowej postaci, która staje się takim kolejnym promyczkiem rozświetlającym nam opowieść. Tym razem chciałbym wspomnieć o Lunie Lovegood, bardzo ekstrawaganckiej Krukonce uważanej przez wielu za wariatkę z powodu dość dziwnych poglądów i zainteresowań. Naprawdę wyróżnia się na tle reszty bohaterów zwłaszcza, iż Harry i jego ekipa starają się do wszystkiego podchodzić bardzo poważnie i tak dorośle. Na tym tle Luna wydaje się podlotkiem marzycielsko patrzącym na świat.

Zapomniałbym o tym, co najważniejsze. Pamiętacie jak na początku wspominałem panią w różu? Tak, to Dolores Umbridge, osoba o najbardziej złożonej osobowości, jaką zdarzyło mi się spotkać. Nie jest ona może stuprocentowo zła, ale przez swoje fanatyczne poczucie obowiązku stała się dwulicowa, nieprzyjemna z dyktatorskimi zapędami.

Całość opowieści prezentuje się nad wyraz dobrze. Oprawiona w mrok oraz zagadkę, na rozwiązanie, której będziemy musieli dość długo czekać zapewni nam wiele godzin znakomitej rozrywki. Spoglądając na tę i poprzednie części przyznać się muszę, że chyba w żadnej z nich nie działo się aż tak dużo. Wątki będą się mnożyły jak króliki na wiosnę, przez co zdarzy nam się zabłądzić w labiryncie wyobraźni, ale przecież właśnie o to chodzi. Sami zaczniemy poszukiwać wyjścia, wielokrotnie trafiając tylko na ślepe zaułki. W ogólnym rozrachunku chodzi mi o to, że czeka nas sporo główkowania. Moja ocena to 5-/5.

Tytuł: Harry Potter i Zakon Feniksa
Cykl: Harry Potter
Tom: 6
Autor: Joanne K. Rowling
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawca: Media Rodzina
Miejsce wydania: Poznań
Data wydania: 2004
Liczba stron: 960
Oprawa: miękka
Format: 140 x 205 mm
ISBN-10: 83-7278-096-X
Cena: 49,00 zł (oprawa twarda: 59,00 zł)

8 komentarzy:

  1. Czytała tę książkę kilka razy, pierwszy raz w podstawówce, a ostatni raz jakieś dwa lata temu. Za każdym razem książka miała inne przesłanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to mi się w niej podoba :) każdy może odebrać ja inaczej :)

      Usuń
  2. Nie ma postaci, której nienawidzę bardziej niż Dolores.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia mnie kto tak naprawdę jest gorszy ona czy Voldemort?

      Usuń
  3. Nie przesadzasz ze swoim filozoficznym podejściem, bo to wszystko prawda :) Po tej recenzji aż naszła mnie ochota na ponowne przeczytanie całego Harry'ego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawdziwa rozkosz dla moich oczu przeczytać coś takiego :) dziękuje za miłe słowa :)

      Usuń
  4. Uwielbiam tę część Pottera :)Nie przesadziłeś z filozofowaniem. Z części na część autorka pokazuje coraz lepszy warsztat pisarski i w tekście "przemyca" coraz więcej ważnych treści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale żeby je dostrzec trzeba trochę dorosnąć :) trzeba spojrzeć na tekst dojrzale :)

      Usuń