Polak, Czech i Słowak wchodzą do baru… Brzmi to trochę jak początek niezbyt dobrego kawału, ale muszę Wam przyznać, że tak właśnie wyobrażam sobie początki powstawania produkcji, o której dzisiaj opowiem. „Wszystko albo nic”, bo to właśnie o nim mowa to film całkowicie nowy, dopiero gdzieś w połowie marca trafił na wielki ekran. Przyznam się, że idąc na seans nie miałem żadnego przygotowania merytorycznego. Widziałem tylko jakieś zapowiedzi w Internecie i to wszystko. Może właśnie, dlatego cały czas myślałem, iż to nasze rodzime dzieło. Nawet nie wiecie, jakim zaskoczeniem dla mnie było jak zaczęły się wyświetlać na początku filmu nazwiska aktorów oraz twórców. Początkowo myślałem, że te dziwne kreseczki nad literkami to jakiś chwyt producentów. Jednakże, gdy tylko usłyszałem dubbing, zrozumiałem jak bardzo się myliłem.
Główną bohaterka jest Linda (Tatiana Pauhofová), która prowadzi księgarnię wraz z dwójką swoich dobrych przyjaciół. Niestety niema ona szczęścia w miłości. Wszystko zmienia się, gdy na horyzoncie pojawia się przystojny Jakub (Michał Żebrowski). Między tą dwójką zaczyna coś iskrzyć. Niestety film byłby zbyt nudny, gdyby na tym się skończyło. Pojawia się, bowiem drugi amant imieniem Bystrican (Paweł Deląg). I teraz zaczyna się robić naprawdę ciężko.
Dobra starczy tej fabuły. Nie jest może ona jakaś rewelacyjna, ale przyznam widziałem gorsze. Niestety to chyba jedyna pochwała, na którą możecie liczyć z mojej strony. Oki jeszcze humoru tutaj sporo znajdziemy i koniec. Sama historia nie jest niczym oryginalnym. To taki misz masz. Połączenie „Dziennika Bridget Jones”, „Masz wiadomość” oraz kilku innych mniej lub bardziej znanych komedii romantycznych. Twórcy chcieli przedobrzyć wrzucając do jednej miski nimfomankę, parę gejów, nieszczęśliwie zakochaną i dwóch amantów polskiego pochodzenia. Z takiej mieszanki nic dobrego wyjść nie mogło.
Jeżeli spojrzeć na obsadę aktorską to mogłoby się wydawać, że Michał Żebrowski i Paweł Deląg podniosą nieco bardziej prestiż tej produkcji. O innych nie wspominam, bo ich po prostu nie znam. Tatiana Pauhofová grała naprawdę fajnie mam słabość do rudych i piegowatych aktorek, wiec może to dlatego. Nikt więcej jakoś nie zapadł mi w pamięci. Jeżeli chodzi o naszych rodzimych absztyfikantów to pierwszy był sztywny jak drewniana lalka (nawet udawanie Bad Boya mu nie pomogło), a drugi pojawiał się sporadycznie, przez co nie pozwolono mu nawet rozwinąć skrzydeł. I co do jasnej ciasnej (wulgaryzmów wole nie używać) robi tutaj Krzysztof Tyniec? Pasuje jak wół do karety. Za przeproszeniem, szanuje go, jako aktora i uwielbiam jak podkłada głos w animacjach, ale rola, jaką tutaj otrzymał po prostu nie pasuje mi do niego.
Całość została doprawiona mnóstwem pikanterii. Widać ją było chociażby w rozmowach miedzy bohaterami, w których częstym tematem okazywał się seks oraz kilku intymnych scenach, chociaż nie wiem czy tak powinienem je nazwać. Ogólnie chodzi mi o to, że jest ich za dużo. Wiem, że kobiety po naoglądaniu się „50 twarzy Graya” mogą czuć pewien niedosyt w kinematografii, ale nie szalejmy. Wszystko jest dla ludzi, ale w odpowiednich ilościach.
Żeby nie było, że tylko marudzę. Piękne były również krajobrazy na tle, których działa się cała akcja oraz muzyka. Przyznam jednak, że powoli mam dość słuchania piosenki Ewy Farny o tym samym tytule. Ostatnio leciała chyba, co 15 minut.
„Wszystko albo nic” to film jednego seansu. Nie wiem jak z innymi będzie, ale spoglądając na dość niską ocenę na Filmwebie niema, co liczyć na wielkie zarobki. Już sobie wyobrażam jak za pół roku będzie dodatkiem do każdego kobiecego czasopisma. Sami się przekonacie i przyznacie mi rację. Jakoś niczym mnie nie zaskoczył. Wydaje mi się nawet, że byłby lepszy gdyby nie dorzucono tam polskich aktorów. Zamiast tak masowego dubbingu dostalibyśmy tylko lektora i może film zyskałby nieco na wartości. Ale bardziej już, jako komedia pomyłek z romantycznym zacięciem. Nie żałuje, że na niego poszedłem zwłaszcza w tak miłym towarzystwie. Co więcej o nim powiedzieć? Twórcy po prostu przesadzili z pomysłami i tyle. Dlatego ocena będzie dość niska, 3-/5.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie planuje. Ja pewnie zhejtowałabym ten film po całości po seansie XD Takie historie w ogóle mi nie leżą.
OdpowiedzUsuńWiele historii jest dość znośnych ale w przypadku tej mocno przesadzili :)
UsuńJa generalnie całkiem przepadam za komediami romantycznymi, dlatego jak widzę coś z inną niż zazwyczaj obsadą to już jestem miło nastawiona ;) Jak dla mnie Deląga było tam trochę za mało, jednak mimo to, trochę się pośmiałam, podziwiałam widoki i pastelowe ujęcia, więc dla mnie wieczór całkiem udany ;)
OdpowiedzUsuńA tu przyznam, w większości komedii romantycznych u nas graja ci sami aktorzy :) widoki były fajne :) a Deląg chyba nie grał zbyt dużo ostatnio albo ja go nie widziałem :)
UsuńWłaśnie Deląga też dawno bardzo nie widziałam, dlatego fajnie było na niego popatrzeć, stworzyli mu bardzo sympatyczną rolę :)
UsuńNom taki pozytywny bohater :) idealny kontrast dla postaci granej przez Żebrowskiego :)
Usuń