Tryb noc/dzień

11 października 2017

Munio: Strażnik Księżyca

2
Ostatnio coraz trudniej o jakąkolwiek oryginalność w dziecięcych bajkach. Ciągle te same schematy i prawie te same historie. Zmienia się tylko miejsce i bohaterowie. Na szczęście, co jakiś czas na ekrany kin trafi istna perełka. Czymś takim jest „Munio: Strażnik Księżyca”. Jest to film produkcji francuskiej powstały w 2014 roku. Niestety z powodów przeze mnie nieznanych dopiero w tym roku trafił do naszych kin, a wielka szkoda. Ma on w sobie to coś, co wyróżnia go na tle innych animacji. Zacznijmy jednak od początku.

W pewnej magicznej krainie równowagę między dniem i nocą utrzymuje para strażników, którzy co ileś setek lat są wymieniani. W czasie kolejnych „wyborów” dochodzi do dość dziwnego incydentu. Mały nikomu nieznany, chociaż może i znany, bo strasznie psotny, Munio zostaje wybrany na Strażnika Księżyca. To bardzo odpowiedzialne zajęcie, dlatego gdy tylko staje za sterami swojego potwora (świątyni) ciągnącego po nieboskłonie Srebrny Glob zaczynają się dziać naprawdę złe rzeczy. Wraz ze Strażnikiem Słońca Stalonem (nie Sylwestrem) oraz woskową panienką Glim muszą wyruszyć w niebezpieczną podróż by nie dopuścić do zachwiania równowagi.

Film ten obejrzałem głównie za sprawą koleżanki, która nieco zaraziła mnie ekscytacją związaną z Muniem. Jak to bywa ze mną, musiałem sam przekonać się czy gra jest warta świeczki i muszę przyznać, iż jestem zachwycony. Z góry jednak powiem, że to nie jest film dla dorosłego widza. W porównaniu do innych produkcji ze studia Pixar chociażby nie spodziewajmy się tutaj nie wiadomo, czego. Oczywiście znajdziemy tutaj ponadczasowe mądrości jak to zazwyczaj bywa, ale to wszystko. Produkcja ta jest skierowana głównie do dzieci. To niezwykle barwna i naprawdę świetnie pokazana opowieść.

Najbardziej w oczy rzuca się niesamowita kreska. Sam nie wiem jak to określić, ale niema tutaj idealnych postaci. Wszystko jest takie kanciaste, niedokładne a czasem nawet surrealistyczne. Postacie niby są ludzkie, ale bardziej z charakteru niż z wyglądu. I jeszcze te cudowne kontrasty między istotami dnia i nocy. Najbardziej to widać w czasie uroczystości wyboru nowych strażników. Warto również wspomnieć, że tak naprawdę poczujemy się tutaj jak w platformówce. Wszystko za sprawą wielowarstwowego świata, który skrywa wiele tajemnic, a każda następna jest jeszcze ciekawsza od poprzedniej. Zachwyci Was Świat Snów.

Historia sama w sobie też jest interesująca. Mamy tutaj próbę pokonania własnych lęków, poszukiwanie własnej drogi oraz dorastanie. Jak i również spełnianie marzeń, walkę z przeciwnościami i inne tego typu przesłania. Urzeka mnie jednak taka specyfika lekkość tej opowieści. Nie mamy tutaj przecież przemocy, a jednak udaje nam się poznać, co to zło. Całość ogląda się naprawdę przyjemnie nawet mi, a swoje lata już mam. Oki, pisze jakbym był już po siedemdziesiątce, ale brakuje mi do tego ponad połowy.

Na zakończenie powiem jedno. Jeżeli miałbym własne dzieci z przyjemnością poszedłbym z nimi na „Munio: Strażnik Księżyca”. Byłaby to dla mnie wielka radość, bo bankowe jest to, że kibicowaliby bohaterom, których nie sposób nie lubić i zachwycaliby się tym nowym, rewelacyjnym światem. Jak dla mnie mistrzostwo i szczerze go wszystkim polecam moja ocena to 5-/5.

2 komentarze:

  1. Dziękuję Ci za tę recenzję, nieustannie poszukuję wartościowych animacji dla mojej córy i znalazłam. Zapisuje tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bardzo mnie to cieszy jakby co polecam Ci "W głowie się nie mieści".

      Usuń