Im bardziej zagłębiam się w anime i im więcej ich oglądam tym bardziej dochodzę do wniosku, że mają widzowi jeszcze wiele do zaoferowania. I nie chodzi mi tutaj o ciekawa fabułę, ponieważ z każdym kolejnym filmem czy też serialem jestem coraz bardziej zachwycony, ale o niezwykły i coraz doskonalszy sposób pokazywania obrazu. Coraz bardziej perfekcyjną i realistyczną kreskę. To właśnie jedna z największych zalet anime, o którym dzisiaj opowiem. Zostało ono wyreżyserowane przez niejakiego Makoto Shinkai w 2013 roku, ale jak do tej pory nie widziałem nic równie pięknego. Zapraszam na recenzję „Ogrodu słów” bardziej znanego, jako „Kotonoha no Niwa”
Młody, a raczej nastoletni Takao Akizuki marzy by zostać szewcem. W każdy deszczowy dzień ucieka do przepięknego ogrodu by w altance projektować kolejne buty. Pewnego dnia spotyka tam tajemniczą nieznajomą. Między tą dwóją z biegiem czasu zaczyna się rozwijać coś niezwykłego.
Tak skromnego opisu fabuły chyba dawno nie było na moim blogu. Nie ma jednak, co się dziwić, jeżeli cały film trwa zaledwie pięćdziesiąt minut. Jednak w tym czasie udało się reżyserowi zamknąć naprawdę mnóstwo emocji. Nie tylko uczuć, co samych ludzkich rozterek i lęku. Lęku przed przeszłością, przyszłością ogólnie tym, co nas czeka. Ukazuje przepięknie, że niewiele nam potrzeba żebyśmy po upadku poszli dalej. Że nawet całkowicie obca osoba może działać na nas lepiej niż nie jeden psycholog. Właśnie to w tym jest piękne.
Dodatkowo skupiamy się tylko na dwójce bohaterów. Czasem zdarzy się ktoś poboczny, ale od razu widzimy, kto tu jest najważniejszy. Takao oraz Yukari (tajemnicza nieznajoma) to dwie różne osobowości, których rozwój obserwujemy na małej, bardzo małej powierzchni. Wszystko zamyka się w altanie. To w niej dzieje się ich przeobrażenie. Otoczeni deszczem zmieniają się na naszych oczach. Czasem tam widzimy, co się dzieje, gdy akurat deszcz nie pada, ale to tak naprawdę tylko marna namiastka ich życia.
Jak już wspomniałem na początku film ten najbardziej zachwyca obrazem. Twórcy postarali się jak mało którzy. Nie sposób powstrzymać się od zachwytów, gdy ujrzycie krople deszczu niknące w kałużach, tę soczysta zieleń trawy oraz ogólnie niezwykle żywe i zachwycające kolory. Ktoś kiedyś określił, że to orgazm dla oczu i muszę przyznać, że niewiele się pomylił.
Warto również zwrócić uwagę na muzykę. To kolejny plus tej produkcji. Znakomicie dobrana idealnie wkomponowuje się deszczową pogodę. Rewelacyjnie oddaje chwile i pozwala przenieść się widzowi w niezwykły świat. Ma się ochotę zamknąć oczy i skupić się tylko i wyłącznie na niej.
„Kotonoha no Niwa” to opowieść o zakazanej pierwszej miłości. O uczucie, którego społeczeństwo na pewno nie zaakceptuje oraz o tym, że warto spełniać marzenia. To wspaniale przedstawiona dość kontrowersyjna opowieść, od której naprawdę trudno się oderwać. Może czasami irytuje wybuchami emocji to jednak ciekawi i wciąga. Zwłaszcza, że czas jej trwania jest taki krótki. Czasami warto się zatrzymać i znaleźć chwilę na jej obejrzenie. Polecam również obejrzenie umieszczonego poniżej trailera, ale tylko na pełnej rozdzielczości. Moja ocena to 4/5.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale pięknie o tym napisałaś :) Nie są to teoretycznie moje klimaty, ale z chęcią poświęcę tę godzinkę, żeby poznać coś, co wydaje się kompletnie rózne od filmów, które przewaznie oglądam :) Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńEwelina z Gry w Bibliotece
Polecam ze szczerym sercem ponieważ naprawdę warto :) Dobrze jest czasem poszerzyć filmowe horyzonty :P
Usuń