Jakub Ćwiek jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych pisarzy na polskiej scenie fantastycznej. Jak mało kto, potrafi nie tyle kreować całkowicie nowych bohaterów, co nadawać im drugie życie. Tak było z Lokim jak i dobrze znanym z dziecięcych opowiadań Dzwoneczkiem. Ostatnio wziął się również za udowadnianie, że nasz kraj tak samo jak i zagraniczni giganci zasługuje na swoich superbohaterów. O tym możecie się przekonać czytając chociażby „Dreszcza”, który dla mnie okazał się niezbyt udaną parodią komiksowego kanonu. Dlatego też do jego najnowszej powieści podchodziłem z pewnym dystansem. Jednakże okazała się ona lepsza niż przypuszczałem.
Zawisza Czarny, czyli dobrze znany wszystkim wielbicielom Dreszcza śląski bohater postanawia wyruszyć do stolicy na mecz piłkarski naszej reprezentacji z Hiszpanami. Niestety niedane mu będzie rozkoszować się spokojem, ponieważ w wyniku pewnego nieporozumienia zostaje wplątany w niezwykle skomplikowaną intrygę. Nawet nie przypuszcza, z kim będzie musiał się zmierzyć. Na szczęście żaden heros nie pracuje solo. Będzie mógł liczyć na swoich nowo poznanych przyjaciół, niezwykłą taksówkarkę oraz matkę polkę, która ma dość swojego nudnego życia. To jednak dopiero początek, ponieważ szybko przekona się, że Warszawa ma niejednego obrońcę.
Muszę przyznać, że książka ta jest dla mnie niemałym zaskoczeniem. Głównie, dlatego że różni się od „Dreszcza” tak bardzo jak Zawisza od naszych „patriotów”. Nie wystarczy, że dostajemy tutaj naprawdę ciekawą historię to jeszcze postacie, które poznamy ukażą nam coś, czego do tej pory nie doświadczyłem w twórczości Ćwieka. Naturę prawdziwego Bohatera. Jak do tej pory tworzone przez niego postacie wykazywały mniejsze lub większe zdolności parapsychologiczne. Tutaj dostajemy pełnokrwistych i stuprocentowo ludzkich herosów udowadniających, że jak się chce to można. Zwłaszcza, gdy płynie w żyłach polska krew. Przecież to od stuleci udowadnialiśmy, że jesteśmy waleczni i nawet z najgorszych opresji potrafiliśmy wyjść obronną ręką. Nie chce jednak mówić o historii, ale o tej powieści. Autor znakomicie obrazuje w sposób prześmiewczy aktualną sytuację w kraju oraz środowisko „patriotyczne” przedstawia nam pełny zarys Warszawy oraz praw, którymi się rządzi chociażby niełatwy zawód taksówkarza. I to jest jeden z większych atutów tej książki. Ukazuje zwykły przyziemny świat oraz przyziemne problemy. Fantastyki tutaj nie znajdziecie w pełnym tego słowa znaczeniu. Brak laserów, wspomnianych wcześniej niezwykłych umiejętności czy też przybyszów z innych planet. Dostajemy tutaj w stu procentach polską pomysłowość, wolę walki oraz mnóstwo humoru. Na szczęście ten ostatni nie jest w żaden sposób zbereźny jak to było w przypadku „Dreszcza”, ale bardziej karykaturalny. Będziecie mieli okazję pośmiać się z tego, co dzieje się wokół nas.
Warto również wspomnieć o bohaterach nieco więcej. Sam Zawisza Czarny to moim daniem takie połączenie Blade’a z Daredevilem. Niema tu miejsca na nieśmiertelność, a wyznacznikiem sukcesu okazuje się ciężki trening. Co ciekawe nie jest tylko i wyłącznie górą mięsni, o czym niejednokrotnie przekonacie się podczas lektury. Najbardziej jednak zauroczyła mnie postać Sawki. To kobieta z charakterem starająca sobie jakoś radzić w męskim świecie. Jednakże nie tylko jej osobowość mnie zachwyca, ale również aparycja. To właśnie ją mamy przyjemność zobaczyć na okładce i już od pierwszego spojrzenia wiedziałem, że z nią lepiej nie zadzierać.
Jednakże nie jest to powieść prosta. Niema tu tylko i wyłącznie jednego wątku. Bardziej porównałbym ją do rzeki z kilkunastoma dopływami. Nie ważne ile się dzieje wszystko i tak prowadzi nas do głównego nurtu. Tak samo jest tutaj poznajemy w końcu złodziejaszka o złotym sercu jak i również pracownika korporacji, który duszą i ciałem oddany jest swojej pracy. Może to trochę spoiler a może i nie, ale autor znakomicie kreuje nawet drugo jak i trzecioplanowe postacie, które mają w całości tylko mały epizodzik.
„Zawisza Czarny” to naprawdę pełnowartościowa przepełniona akcją i humorem opowieść, która spokojnie może konkurować z Marvelem i DC. Nie są to słowa na wyrost, ponieważ bawiłem się przy niej lepiej niż przy niejednej wielomilionowej hollywoodzkiej produkcji. Jakub Ćwiek ponownie udowodnił, że nie trzeba czegoś tworzyć od zera wystarczy dobrze się rozejrzeć i znaleźć inspiracje. Pogratulować mu również trzeba wspaniałego poczucia humoru. To, w jaki sposób wyśmiewa pracę w korporacjach, feministki oraz kilka innych rzeczy, o których pełno w radiu i w telewizji jest po prostu obłędne. Tę książkę wciąga się na raz zwłaszcza, że w odpowiednich chwilach potrafi zachować powagę i nadać im melancholijny wydźwięk. Scena w rozciętym orłem po prostu zwaliła mnie z nóg. W pełni zasłużona ocena 5/5.
Tytuł: Zawisza Czarny
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawca: Sine Qua Non
Data wydania: 22 listopada 2017
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Format: 135×210mm
ISBN-13: 978-83-8129-032-6
Cena: 36,90 zł
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja na razie mam u siebie inne pozycje Ćwieka na półce :) Superbohaterowie generalnie bardzo mnie nie przyciągają, chociaż gdybym miała, to pewnie szybko bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńTakiego bohatera jak Zawisza Czarny jeszcze nie spotkałaś :P
UsuńKolejny szmatławiec opluwający polskie, narodowe wartości i najznamienitszego z patriotów, rycerza bez skazy którego cała Europa nam zazdrościła: Zawiszę Czarnego który był Polakiem z krwi i kości. Dodam: białej rasy z Garbowa w Królestwie Polskim. Szmatławiec który zmienił polskie barwy narodowe na czarno-czerwone czyli banderowskie. Musiał autor mieć boleści głowy nieliche żeby stworzyć ten ,,wybitny" okaz grafomanii. Pewnie ćwiek utkwił mu w mózgu. Tfu! Zostają potem w mózgach młodych czytelników ekskrementy które skutecznie brudzą i profanują polską, dumną, honorową, niezłomną, waleczną historię.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że stworzyłeś konto, żeby skomentować moją recenzję ale pamiętaj iż jest to książka fantastyczna. Na pewno zabieg jaki wykonał autor (nazwanie bohatera Zawiszą Czarnym) był jak najbardziej celowy, ale nie planował on nikogo obrażać, a jedynie pokazać i udowodnić że w ciągu tysięcy lat o nasze ziemie walczyły różne narodowości. Polska była kiedyś krajem wielokulturowym. Handlowali tu ludzie ze wschodu i zachodu. W Gdańsku można było usłyszeć różne języki. Dlatego delikatnie proszę o nieco dystansu do tego rodzaju opowieści bo mogą się one okazać bardziej edukujące niż bezmyślnie wykrzykiwane hasła.
Usuń