Kate Daniels jest najemniczą zależną tylko od siebie. Niestety w dniu, kiedy dowiaduje się, że jej były opiekun został zamordowany postanawia odwiesić na haku swoje ego i zaczyna współpracę z nielubianym z całego serca Zakonem Rycerzy Miłosiernej Pomocy. Zwłaszcza, gdy na horyzoncie zaczynają się pojawiać coraz czarniejsze chmury. Los nie szykuje dla niej nic przyjemnego.
Sam nie wiem czy bohaterkę to nazwać już stereotypową czy też nie, ale dość często pojawia się w literaturze fantastycznej postać kobieca, która niejednemu facetowi skopałaby cztery litery. No wiecie, niezależna, twarda, waleczna z charakterem, a jednocześnie urokiem osobistym. Kate Daniels to taki Rambo w spódnicy tylko zamiast karabinu posługuje się mieczem. Może bardziej Conana przypomina tylko z opisów nie wydaje się taka napakowana. Najważniejsze, że rozumiecie moją myśl przewodnią. Brakowało mi tu jednak pewnego wprowadzenia. Bliższego poznania jej przeszłości. Dostajemy kilka retrospekcji, ale może autorzy powinni pomyśleć o czymś na zasadzie prequelu. Chociaż pewnie znając gatunek w następnych tomach dowiemy się wszystkiego o jej dzieciństwie wiec może to zbyteczne.
Najbardziej zachwyca mnie tu wykreowany świat. Rzeczywistość, w której magia i technika kolidują ze sobą na wielu płaszczyznach. Nagłe fale mocy unieruchamiają wszystko, do czego ludzkość się przyzwyczaiła zmuszając chociażby do porzucenia samochodów na rzecz koni i zrezygnowania ze wszystkiego, co ułatwia im życie codzienne. Dobrze czytacie elektronika kompletnie pada. Dla wielu to może być istny koszmar.
Wątki kryminalne zostały naprawdę dobrze napisane. Ich zawiłość sprawia, że trudno domyślić się, kto jest winny zwłaszcza, że niejednokrotnie nasze przypuszczenia mogą okazać się błędne. Tak chociażby było w moim przypadku nie wiem jak z reszta czytelników. Wszystko napisane oczywiście prostym językiem.
I to, co tu jest najlepsze. Wampiry. Pewnie teraz pomyślicie, że oszalałem. Jaram się krwiopijcami jakby to było coś niesamowicie oryginalnego. Wątek ten od dziesiątek lat pojawiał się tak samo w filmach jak i w literaturze. Te jednak są dla mnie czymś nowym. Podobne osobniki tej rasy spotkałem do tej pory w jednym tylko filmie, a i tak tam były częścią większego stada. Spokojnie nie będą świeciły (błyszczały) za dnia. W nocy też nie.
„Magia kąsa” to nic nowego na naszym rynku. Pierwsze wydanie pojawiło się chyba w 2010 roku, a teraz doczekało się również reedycji. To dobry moment żeby zebrać cała kolekcję w nowej oprawie. Moim zdaniem warto sięgnąć po tę pozycję, jeżeli nie dla bohaterki to dla rewelacyjnie wykreowanego i bogatego świata. Już nie mogę się doczekać, co zostanie ukazane w kolejnych tomach. Zanim jednak ocenię jeszcze jedna uwaga zbyt krótka żeby doczekać się własnego akapitu, ale moim zdaniem istotna. Wątek „romantyczny” o ile mogę tak nazwać ukazaną tam relację został potraktowany po macoszemu. Nie lubię jak bohaterowie bzykają się jak króliki na wiosnę, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Uczucie to właśnie to, co najbardziej ich uczłowiecza. I to tyle. Moja ocena to 4-/5.
Tytuł: Magia kąsa (Magic Bites)
Cykl: Kate Daniels
Tom: 1
Autor: Ilona Andrews
Tłumaczenie: Anna Czapla
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 5 lutego 2010
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Format: 125 x 205 mm
Seria wydawnicza: Obca Krew
ISBN-13: 978-83-7574-186-5
Cena: 34,90 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz