W zeszłym roku na ekrany kin trafiła kolejna część odświeżonego, a dokładniej dostosowanego do naszych czasów filmu, który spokojnie mogę nazwać kultowym. Jak inaczej określić produkcję, do której zawsze wraca się z przyjemnością, a nieżyjący już niestety odtwórca głównej roli zapewnił sobie nim nieśmiertelność? Oczywiście Robin Williams miał wiele wspaniałych ról, ale ta jest chyba najbliższa mojemu sercu. Mowa tu oczywiście o najnowszym dziele Jake’a Kasdana zatytułowanym „Jumanji: Następny poziom”.
Grupa przyjaciół ponownie zostaje pochłonięta przez grę i tak jak ostatnio muszą wykonać stawiane przed nimi zadanie żeby się z niej uwolnić. Tym razem jednak nie trafiają tam sami.
Dawno nie było u mnie tak skromnego opisu fabuły, a i tak pewnie wiele elementów zdradzę w czasie recenzowania. Jeden z nich już teraz. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to ten sam oklepany schemat. Czysta zrzynka z poprzedniej części. Twórcy wykonali jednak bardzo ciekawy manewr, bohaterowie nie trafiają tym razem do swoich dobrze znanych wirtualnych ciał, ale dochodzi tu do pewnego przemieszania, które całej produkcji idzie na dobre. Mimo tych samych mordeczek widzimy różnicę w charakterach, czego najlepszym przykładem jest Kevin Hart. Pewnie pamiętacie go, jako takiego pomocnika z wielkim plecakiem oraz zabójczym uczuleniem na ciasta. Wtedy był energiczny, wyszczekany tym razem jednak zmienia się o 180 stopni i nic dziwnego ma, bowiem udawać Danny’ego Glovera. Zadanie niezbyt łatwe, ale wychodzi mu to całkiem nieźle. Mógłbym też wychwalić Dwayne’a Johnsona, który ze zwykłego kinowego mięśniaka staje się prawdziwym aktorem z krwi i kości. I oczywiście jak zawsze mistrzowski Jack Black. To istna perełka na tym torcie.
Grę aktorską mamy, jako tako przedstawioną zwłaszcza, że reszta gra tak jak i w poprzedniej części. Przed tą trójką postawione zostało najtrudniejsze zadanie. Pora przejść do fabuły. Nie jest ona zbyt rozbudowana, ale na szczęście kilka rzeczy się komplikuje i jakoś to wszystko zaczyna wyglądać. Skoro o tym mowa to wizualnie tak jak i poprzednio majstersztyk. Różnego rodzaju lokalizacje, wyścigi na pustyni ogromne zwierzęta pragnące zeżreć bohaterów oraz cała masa atrakcji. Prawie jak w zabójczym wesołym miasteczku. Ale w porównaniu do niego to z wykorzystaniem ogromnego budżetu i ludzi, którzy znają się na swojej robocie. Takich scen nie powstydziłaby się nawet kolejna odsłona Indiany Jonesa.
Gorzej ma się tu poziom humorystyczny na tle, którego pierwsza część wychodzi o niebo lepiej. Widać czasem, że twórcom brakowało kreatywności. Niektóre gagi sytuacyjne są strasznie przewidujące, a żarty po prostu nie śmieszne i powiedziałbym nawet, że gdzieś się już pojawiły. No wiecie odgrzewanie kotleta po raz enty. Nie jest to zbyt dobrym rozwiązaniem. Całe szczęście braki scenariuszowe udaje się odpowiednio ukryć dzięki znakomitej obsadzie.
Sam nie wiem, co mógłbym tu więcej powiedzieć. Film ten to czyste kino familijne z dużym naciskiem na familijne. Zabawne, ciekawe i kolorowe. Ma sobie wszystko, żeby podobać się tak samo młodszemu jak i starszemu widzowi. Bardzo fajnie, że pojawiają się tu starzy wyjadacze tacy jak wspomniany wyżej Danny Glover oraz Danny DeVito. Obaj spokojnie już po siedemdziesiątce, ale mimo tych mikroskopijnych ról jak na ich dotychczasowe sukcesy to i tak udaje im się pokazać naprawdę wiele. Sporo tu wnoszą, a pewnie w czasie kręcenia reszta ekipy mogła od nich sporo się nauczyć.
Jednego jestem pewien nie jest ani dobry ani zły film. Taki bardziej przeciętny, ale zasługuje na więcej niż sam sobą prezentuje. Dobrze się bawiłem w czasie seansu i niejednokrotnie śmiałem się prawie do rozpuku, co w przypadku tego typu produkcji jest bardzo istotne. Mają one bawić, ale nie tylko. Spójrzcie chociażby na Spencera oraz problemy, z którymi musi się zmierzyć. Koniec jednak tego paplania. Najlepiej będzie jak sami zobaczycie ile ten film jest wart. Moja ocena to 4-/5.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dopiero niedawno nadrobiłam pierwszą część i było to moje pierwsze spotkanie z "Jumanji". Historia wydawała mi się całkiem przyjemna, jednak nie na tyle, bym z niecierpliwością wyczekiwała możliwości obejrzenia drugiej części. Może kiedyś to nadrobię, ale póki co mi się nie spieszy.
OdpowiedzUsuńPolecam również pierwowzór :) jeszcze lepiej wykonany bo mimo słabych efektów specjalnych gra aktorka jest cudowna.
Usuń