Uważam, że dorosłemu trudno jest pisać o problemach współczesnej młodzieży. I nie mówię tu o książkach stricte psychologicznych, ale bardziej o literaturze beletrystycznej skierowanej do nastolatków. Mogłoby się wydawać, że jest ich pełno. Sam w końcu przez kilka tytułów przebrnąłem i nawet napisałem o nich kilka słów w moich recenzjach. Jednakże pozycja, która ostatnio wpadła w moje ręce przewraca od góry nogami wszystko, co do tej pory widziałem. Idealnie się ona, bowiem wpisuje w trend, który rozpętała Marta Kisiel swoją serią o Małym Lichu. Mówię tu o przyciągnięciu czytelnika spoza standardowego przedziału wiekowego do dobrze znanego dorosłym uniwersum. Przecież Licho pierwotnie pojawiło się Dożywociu, a teraz zachwyca swoją osobą najmłodszych czytelników. „Kurczaczek i Salamandra” Anety Jadowskiej to próba pokazania, że codzienność potrafi być równię trudna i emocjonująca, co walka z pradawnym złem zwłaszcza, gdy ma się tylko naście lat.
Do czynienia mamy z trzema opowiadaniami, jednak to pierwsze z nich zatytułowane „Igranie z ogniem” najbardziej mnie poruszyło. To właśnie w nim Dora i Miron będą musieli sprawdzić się w nowej roli, do której nawet walka z najgorszymi ich nie przygotowała. Mowa tu o byciu rodzicem. Pod ich dach trafiła bardzo skrzywdzona przez życie i wszystkich poprzednich opiekunów Salomea, która jest Salamandrą. Dla niewtajemniczonych to taki żywiołak ognia. Jak sobie poradzi w nowej szkole, pod czujnym okiem dość niezwykłych przybranych rodziców, z kolesiem lubiącym znęcać się nad słabszymi i nauczycielką, przy której Dolores Umbridge wydaje się słodka jak słoik miodu.
W drugim opowiadaniu poznajemy kolejne perypetie Wiktorii, córki Witkaca, która po swoim ojcu odziedziczyła nie tylko umiejętności szamańskie, ale również szczęście do wpadania w najróżniejsze problemy. Tym razem będzie musiała zmierzyć się z duchem skrywającym bardzo mroczną tajemnicę.
Ostatnia historia jest chyba najprostsza i najbardziej relaksująca. W porównaniu do pozostałych wydaje się przyjemną bryzą mającą wywołać uśmiech na twarzy czytelnika, który otrzymał ogromną porcję emocjonalnego żaru. Na pewno spodoba się wszystkim wielbicielom Nikity, bo po raz kolejny zostanie ona ukazana z nieco innej perspektywy. W końcu nie taki diabeł straszny jak go malują. Prawdą?
Przyznam Wam się szczerze, że miałem ochotę każde opowiadanie ocenić osobno wypisując, jakie jest cudowne i ile złotych myśli zostało w nim ukryte. Zmieniłem jednak zdanie. Zrozumiałem, że to tylko recenzja książki i każdy może ją odbierać inaczej. Ja jednak ostatnio coraz częściej wyszukuje w kolejnych przeczytanych przeze mnie pozycjach drugiego dna. Nie wiem nawet, dlaczego. Obawiam się, że w dobie, gdy pisać może każdy, literatura staje się medium ogłupiającym czytelnika, a coraz mniej książek może nauczyć empatii, tolerancji i zrozumienia.
Na szczęście pojawia się niesamowita Aneta Jadowska, która w sposób iście mistrzowski operuje słowem zabierając czytelnika w świat nastoletniego umysłu oraz problemów, z którymi musi się zmierzyć. Pełno tu emocji tak samo tych dobrych jak i złych. Problemów z dorastaniem, ze szkołą, kolegami, ale nie tylko. To historie o dostaniu i o tym jak bardzo pewne rzeczy mogą nas odmienić. Obserwujemy tu prawdziwą ewolucję bohaterów, ich rozwój. To co jednak wszystko łączy to obecność dorosłego. Czy to rodzica czy też opiekuna. To oni stają się takim spoiwem i lekarstwem na całe zło. To tylko pokazuje, że wspólnymi siłami można przejść nawet przez największe problemy.
Zanim jednak ostatni akapit poświecę na ogólną ocenę pozycji to pozwolę sobie na małą dygresję. Świat stworzony przez autorkę z każdą kolejną książką coraz bardziej się rozrasta, co dla mnie jest czymś wspaniałym. Widać, że to żywy organizm, a nie jednorazowy twór. Na pewno ma on jeszcze wiele do zaprezentowania. Zwłaszcza, że bohaterowie dwoją się o troją i coraz trudniej zapamiętać jest ich imiona. Już nie mogę się doczekać, gdy w końcu spotkają się wspólnie na jakiejś ponadczasowej akcji.
Sam nie wiem, co mógłbym tu więcej napisać, ale książkę tę czytało i się bardzo dobrze. Mimo poruszanych dość poważnych tematów nie zabraknie tu humoru, który sprawia, że całość nabiera lekkości. Przyznam, że spodobały mi się opowiadania Jadowskiej i przekonuje się do nich coraz bardziej do takiej formy, chociaż brakuje mi trochę Witkaca i chyba coraz bardziej Dory. Już od jakiegoś czasu powtarzam sobie, że dam jej drugą szansę. Zwłaszcza, że antologie zawierają dość sporo spoilerów i chyba coraz bardziej jestem do tyłu z jej własną opowieścią. Będzie to trzeba zmienić i to jak najszybciej. Jak na razie powyższą lekturę oceniam na 5+/5.
Tytuł: Kurczaczek i Salamandra
Autor: Aneta Jadowska
Wydawca: SQN
Data wydania: 1 czerwca 2020
Liczba stron: 216
Oprawa: miękka
Format: 135x210 mm
ISBN-13: 9788382100235
Cena: 29,99 zł
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Muszę w końcu zapoznać się z twórczością tej autorki!
OdpowiedzUsuńJa sobie to powtarzam od bardzo dawna.
UsuńTak dużo ostatnio w mediach Jadowskiej, że chyba w końcu będę musiała przeczytać coś jej twórczości. A okładki ma obłędne <3
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, że fantastyka nadal jest w mniejszości i nie jest tak promowana jak chociażby Mróz.
Usuń