Zasiadając do dzisiejszej recenzji zastanawiałem się jak się za nią zabrać. Tak dawno niczego nie pisałem, że zapomniałem po części jak to jest, a uwierzcie mi nie jest tak łatwo jak się może wydawać. Recenzowanie to nie tylko próba przelania swoich myśli i uczuć na „papier”, ale również chęć obdarowania innych czytelników iskierką nadziei, że pozycja przeze mnie opisywana, chociaż po części im się spodoba tak jak i mi. Uwierzcie mi, iż książka, którą dzisiaj wziąłem na warsztat postawiła mnie na czytelnicze nogi po wielu miesiącach zastojów. Nie wiem czy ta zmiana na lepsze będzie trwała, ale postaram się żeby tak było. Zanim jednak zapędzę się w tym werbalnym galopie. Mam dla Was jedno z najnowszych dzieł Anety Jadowskiej zatytułowane „Afera na tuzin rysiów”.
Jest to powrót do Nikity, która wracając z kolejnej misji dowiaduje się, że u jej sąsiadów doszło do katastrofy, a jej najnowszy pracodawca nie przebiera w środkach by uratować swoich najbliższych nawet, jeżeli będzie musiał poświęcić marzenia o nowym rowerze.
Brzmi to nieco absurdalnie? Jasne, że tak, ale daje słowo, w tym szaleństwie jest metoda. Książka ta to wspaniały powrót do dobrze znanego nam świata przepełnionego potworami najróżniejszej maści, który znajduje się tuż za naszymi drzwiami. W końcu to nie Śródziemie, a Wars i Sawa, czyli dobrze nam znana okolica przyprawiona masą fanatycznej posypki.
Chyba nie powinienem pisać tego o tak później godzinie, bo zaczynam się robić głodny i ślina na język przynosi mi same pokarmowe epitety. Mniam.
Niema jednak sensu pisać, że książka ta jest lepsza od pozostałych, bo to nie prawda. Powiedziałbym nawet, że to kompletna bzdura. Głownie dlatego, iż trzeba na nią patrzeć dwojako. W końcu nie jest to kontynuacja w pełnym tego słowa znaczeniu. Sama autorka na początku wyjaśnia, że „Cykl o Nikicie” dobiegł końca i jest to tutaj wyczuwalne. Pełno w tej historii ciepła, rodzinnej troski. Pierwsze skojarzenia to opowieści dziadka przy kominku z ciepłym kakao w dłoni obsypanym masą pianek. Pamiętajmy też o zmianie, jaka zaszła w Nikicie w poprzednich tomach.
I tutaj właśnie jest zagadka. Czy kroniki „Kroniki sąsiedzkie” są wystarczająco odrębne by właśnie od nich zacząć przygodę w tym uniwersum? Trudno mi to stwierdzić. Wielokrotnie są wzmianki o tym, co miało miejsce wcześniej z dość ogólnikowymi opisami wydarzeń oraz postaci, ale warto na to patrzeć jak na całokształt. Bez Cyklu o Nikicie nie zrozumiemy, co musiała przeżyć, z czym się zmierzyć by stać się tym, kim jest oraz ile musiała przejść trudności by w czterech ścianach odnaleźć azyl. Nie jest to historia o poszukiwaniu własnego miejsca, ale o pilnowaniu by nikt na nim nie położył swoich fałszywych łap.
Oczywiście to prosty język i umiejętność gry na uczuciach czytelnika sprawia, że tak szybko czyta się tę książkę, ale bez wspaniale budowanego napięcia oraz niesamowitych przygód nie byłoby w niej tego czegoś, co sprawia, że tak trudno położyć ja niedokończoną na nocnej szafce. Uwielbiam Jadowską za to, jakich nietuzinkowych bohaterów tworzy dając w ich ręce narzędzia do rozkochiwania w sobie każdego, kto ich pozna. Dlatego też nie owijając w bawełnę dam mocne 5+/5, bo dawno tak dobrze się nie bawiłem.
Tytuł: Afera na tuzin rysiów
Cykl: Kroniki sąsiedzkie
Tom: 1
Autor: Aneta Jadowska
Wydawca: SQN
Data wydania: 27 kwietnia 2022
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 130 x 206 mm
ISBN-13: 9788382106565
Cena: 44,99 zł
19 czerwca 2022
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz