Tryb noc/dzień

7 sierpnia 2022

Ilona Andrews - Płoń dla mnie

0
Ilona Andrews to pseudonim, pod którym skrywa się małżeństwo, które w naszym kraju zasłynęło za sprawą niezwykle wciągającego cyklu o Kate Daniels. Przez długi czas wydawało mi się nawet, że to jedyne ich „dziecko”. Bardzo się jednak myliłem. W swoim dorobku mają wiele serii literackich, a to tylko nasze wydawnictwa nie były chyba za bardzo zainteresowane innymi ich dziełami. Na szczęście ostatnio na półki księgarni trafiła książka o dość mocnym tytule „Płoń dla mnie” będąca pierwszym tomem „Ukrytego dziedzictwa”.

Nevada Baylor prowadzi wraz ze swoją dość nietuzinkową rodziną agencję detektywistyczną. Niestety najnowsze zlecenie, z którym musi się zmierzyć daleko wychodzi poza zakres jej standardowych zadań. Zwłaszcza, gdy będzie musiała współpracować z „bohaterem wojennym” o dość trudnej przeszłości i arystokratycznym pochodzeniu. To nigdy nie jest dobre połączenie.

Brzmi całkiem fajnie? Tak zwyczajnie, prawda? Jest jednak pewien szkopuł. Świat wykreowany przez autorkę daleko wykracza poza granicę normalności. Prawie każdy ma w sobie jakąś moc, w mniejszym albo większym stopniu. Jedni potrafią myślą przewracać budynki, przed innymi pojazdy mechaniczne nie mają żadnej tajemnicy. To świat, w którym magia łączy się z technologią oraz nauką. Teraz dopiero brzmi czadersko.

Tak jak książka na początku buduje całkiem niezłe napięcie i rozkręca fabułę to potem jedyne napięcie, jakie czujemy to seksualne między bohaterami. Całość zmienia się w delikatne soft porno, w którym prawie zwierzęce rządze zaczynają stanowić główną nić fabularną. Wydaje mi się nawet, że cała seria będzie budowana wokół obsesji.

Na szczęście prócz tego jest jeszcze ciekawa sprawa do rozwiązania, która wydaje się z początku prosta, ale z kolejnymi rozdziałami, gdy poznajemy nowe watki i fakty, zaczyna wszystko komplikować. I to jest fajne. Czytelnik nie dostaje od razu odpowiedzi na tacy, trzeba trochę pogłówkować, a nawet to nie gwarantuje nam samodzielnego rozwiązania sprawy.

Najmocniejszą stroną tej powieści są moce bohaterów, a raczej ludzkości. Jest ich dużo i są różnorodne. Niektóre są rzadkie inne równie często spotykane, co brązowe oczy. Niestety zdarzają się tutaj postacie wykoksowane, ale to tak, że aż trudno uwierzyć, iż ktoś może ich pokonać. Niczym demony budzą w sobie potęgę mogącą zmieść, z powierzni ziemi całe miasta. Nie przepadam za czymś takim. Wygląda to jak pójście na łatwiznę, gdy już niewiadomo, co dać bohaterowi to wystarczy zrobić z niego mistrza we wszystkim.

Żeby nie wyszło tylko, że marudzę. Warto też wrócić uwagę na to jak ważną rolę zajmuje to jak moc w hierarchii społecznej i jakimi metodami niektóre znaczące rody chcą ją pozyskiwać. To trochę jak w naszym świecie kasa i wpływy. U Ilony Andrews masz moc to masz kasę.

„Płoń dla mnie” zalatuje dla mnie trochę za bardzo erotykiem tak bardzo modnym w ostatnim czasie. Na szczęście takich scen jest dość mało i za bardzo nie wpływają na ogólny obiór fabuły, ale za bardzo mi to przypomina „Zmierzch”. Dość podobny schemat albo jeszcze bardziej „50 twarzy Greya”. Skromna, zwyczajna dziewczyna poznaje bogatego i zabójczo przystojnego arystokratę. Pewnie to zdanie sprawi, że wiele kobiet sięgnie po tę pozycję i wiecie, co? To dobrze. Nie każdemu musi się podobać każda książka, a o gustach się nie dyskutuje. Ja wypowiedziałem się, co sadzę o tej książce, ale to od Was będzie zależało, co zrobicie z tą wiedzą. Ja daje 3+/5 i jest szansa, że sięgnę po następne tomy.

Tytuł: Płoń dla mnie (Burn for me)
Cykl: Ukryte dziedzictwo
Tom: 1
Autor: Ilona Andrews
Tłumaczenie: Dominika Schimscheiner
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 22 kwietnia 2022
Liczba stron: 475
Oprawa: miękka
Format: 210 x 30 x 120
ISBN-13: 978-83-7964-739-2
Cena: 49,90 zł
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz