Zawsze cieszyło mnie, gdy miałem możliwość poznania nowego bohatera z super mocami. Czy to w jakimś serialu czy też filmie. Trochę przejadły mi się dobrze znane postacie, którymi rynek jest dosłownie przesiąknięty. Dlatego też, gdy tylko odkryłem Stargirl byłem jak najbardziej na tak. Pojawiła się ona kiedyś w „Tajemnicach Smallville”, ale były to epizodyczne role. Najbardziej byłem ciekaw jak poszło Brec Bassinger znanej do tej pory bardziej z seriali młodzieżowych. Uwierzcie mi za bardzo gatunku to ona nie zmieniła.
Courtney Whitmore (Brec Bassinger) po przeprowadzce do nowego miasta odkrywa w piwnicy kostur należący niegdyś do Starmana jednego z członków Justice Society of America. Pragnie ona by dziedzictwo bohaterów nie zostało zapomniane i przekazuje ich artefakty następnemu pokoleniu. Zwłaszcza, że antagoniści, którzy pokonali oryginalną grupę są nadal na wolności i stwarzają realne zagrożenie.
Teraz już na spokojnie mogę określić, czemu Brec gatunku nie zmieniła. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to nadal kino młodzieżowe. Biorąc pod uwagę wiek postaci oraz problemy, z którymi muszą się zmierzyć takimi jak szkoła czy też problemy z chłopkami. I tutaj pojawia się mały absurd całej tej historii. Courtney zbyt łatwo udaje się namówić resztę do wzięcia udziału w tej śmiertelnie niebezpiecznej misji. To trochę nierealne. Jakby moce, które posiadają były realne. A skoro przy tym jesteśmy to ciekawym rozwiązaniem jest to, że większość członków odmłodzonej wersji JSA uzależniona jest od potężnych artefaktów dających im niezwykłe zdolności. Bez nich byliby grupą zwykłych nastolatków. To naprawdę przedni pomysł, mimo że i tak każde z nich nosi piętno swojej przeszłości, ale co ma piernik do wiatraka.
Wizualnie jest naprawdę dobrze. Jak na serial efekty specjalne wyglądają super. Walki są bardzo dynamiczne i efektowne, widać iż zajmowali się nimi specjaliści. W końcu w wielu przypadkach starcia były bardziej fizyczne niż efekciarskie. Najbardziej do gustu przypadli mi Sportsmaster i Tigress. Oni dopiero wyczyniali cuda na ekranie.
Całość jest naprawdę ciekawa, ale jak już wspominałem kierowana do młodszego widza nie to, co na przykład Arrow albo jemu podobni. Można się wciągnąć i to naprawdę nieźle, ale brakuje tu pewnej iskierki. Nic dziwnego, że na trzecim sezonie cała historia się kończy. W końcu zostaliśmy przyzwyczajeni do nieco poważniejszych produkcji, a tutaj tej powagi jakoś nie widzę. Może gdybym był w wieku bohaterów bardziej bym się tym jarał, ale teraz to już po ptakach, chociaż i tak daję 4/5.
8 lutego 2023
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz