Do niedawna wydawało mi się, że wszelakiego rodzaju próby reaktywowania starych filmów muszą się skończyć fiaskiem. Najlepszym tego przykładem jest polski „Kogel-mogel” albo zagraniczne wielkie odświeżanie wszystkich księżniczek z Disneya, ale co się dziwić jak współczesne kino coraz trudniej pochwalić za oryginalność. Widać jak notorycznie próbują zarabiać na dobrze wszystkie znanych produkcjach. Jest jednak film, który okazał się czymś więcej niż poprawną politycznie kopią. Zanim jednak powiem jego tytuł wielki szacuj dla reżysera, który podjął się niełatwego zadania. Wziął, bowiem na barki produkcję dość dobrze znaną w naszym kraju oglądaną na pewno po kilkanaście razy. Ja sam widziałem ją chyba z dwadzieścia razy o ile nie więcej. Wielkie brawa dla Michała Gazdy za wyreżyserowanie najnowszego „Znachora”.
Bohaterem filmu jest Rafał Wilczur. Porzucony przez swoją żonę, która uciekła wraz z córką do innego mężczyzny. Niestety to dopiero początek jego problemów. Gdy zostaje napadnięty i ciężko pobity w wyniku, czego traci pamięć i ląduje ostatecznie na wsi gdzie poszukuje swojej przeszłości lecząc jednocześnie ludzi dzięki wiedzy nabytej w „poprzednim życiu”.
Muszę przyznać, że już od pierwszej minuty też film zaczął się wyróżniać. Nie tylko znakomitym oddaniem czasów, w których dzieje się akcja. Widzimy to w dawnych autach jeżdżących po ulicach wraz z bryczkami, cudownie wyglądających strojach oraz urzekających krajobrazach wiejskiego życia. Łatwo też zauważyć, że historia została tutaj inaczej poprowadzona. Dostajemy przepiękną relację ojca z córką, która zostaje nagle przerwana. Tego mi właśnie brakowało w pierwowzorze, w którym poznawaliśmy Marysię już, jako dorosłą pannę.
Kolejna spora różnica to usunięcie Rafała Wilczura z pierwszego planu. Dziwnie to brzmi, ale po seansie sami zauważycie, że mimo tytułowej roli zostaje on niejednokrotnie przyćmiony przez bardzo silne kobiece postacie. Prowadzącą młyn Zośkę (Anna Szymańczyk), z którą lepiej żeby liczył się każdy facet oraz Marysię Wilczur (Maria Kowalska) udowadniającą, że nie jest ani rozpieszczoną pannicą ani głupiutką dziewczyną ze wsi. Obie panie to znakomity przykład ogromnej siły i determinacji w dążeniu do swoich celów oraz opiekuńczości, którymi obdarzają swoich bliskich. Trocję jak lwice broniące swojego potomstwa.
I tutaj powinny zacząć się brawa na stojąco dla twórców. Dostaliśmy w końcu bohaterów z krwi i kości, przepełnionych lękiem i pożądaniem, odwagą i niepewnością, pasją i zawiścią. Cytując Terencjusza „człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce”. Po tym filmie przekonamy się, z czym trzeba się czasem zmierzyć i ile siły jest potrzeba będąc klasą robotniczą. To wszystko ubrane w przepiękną i idealnie dopasowaną muzykę, która niejednokrotnie wywoływała u mnie ciary na plecach. Nie wiem jak daleko historia ta odbiega od tej z książki, ale pierwszy raz w życiu mi to w ogóle nie przeszkadza. Dostaliśmy w końcu spójną historię, do której naprawdę nie mam jak się przyczepić.
Najnowszy „Znachor” to uwspółcześniona historia o ludzkich dramatach w najlepszym światowym wydaniu. Znakomicie skomponowana i wyważona. Nawet przez moment nie czułem się przytłoczony opowieścią, a różnice w porównaniu z wersją z 1981 roku przyciągały mnie do niej jeszcze bardziej. Ciekawiło mnie jak daleko scenarzyście odbiegną od tego, co znałem. To nowe spojrzenie na tę samą historię dopasowane do naszych czasów w końcu tutaj nawet Hrabia Leszek Czyński (Ignacy Liss) przypomina rozpieszczonego nastolatka z dobrego domu, ale co w tym zlego, jeżeli wszystko ma tu swoje miejsce i czas. Dla mnie to najlepszy powrót ostatnich lat i mocne 5+/5.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obawiałam się tej produkcji i "odświeżonej" starej historii, a tu proszę! Chyba nie będę się wzbraniać przed obejrzeniem nowego "Znachora". :) Tradycyjną wersję tego filmu znam niemal na pamięć, skoro w jedne święta potrafi być z 10 seansów na różnych kanałach tv. ;)
OdpowiedzUsuńNie ma co się bać. Sam byłem zaskoczony ale gdyby wszystkie "odświeżenia" takie były jak ten film świat kina byłby piękniejszy :)
UsuńDzięki za pozytywną recenzję! Od dawna zastanawiałam się nad obejrzeniem tego filmu. Teraz mogę ze spokojem odpalić Netflix i spodziewać się dobrego kina :)
OdpowiedzUsuńwww.brunetkawakcji.pl
Życzę miłego seansu :)
OdpowiedzUsuń