Na początku był Chaos, a potem pojawił się on, Deadpool. Nie myślcie jednak, że wszystko się uspokoiło, a puzzle same wskoczyły na swoje miejsce. Nie jest to tego rodzaju postać. On jest fizyczną manifestacją bałaganu, a nawet powiedziałbym, że pie......ku, ale wolę się wyrażać, żeby algorytmy nie oskarżyły mnie o sprowadzanie młodzieży na złą drogę. Wystarczy, że film ten robi to wystarczająco dobrze. Pamiętajcie najnowsza odsłona przygód najlepszego antybohatera ze stajni Marvela ma kategorię R, co jest widoczne już od pierwszych scen, gdy tylko posoka i duże ilości ludzkich podrobów latają na prawo i lewo, a to wszystko w rytmie muzyki zespołu *NSYNC. Może ciężko będzie Wam uwierzyć, ale to jedna z mniej dziwnych sytuacji w całej produkcji zatytułowanej “Deadpool & Wolverine”.
Pod koniec drugiej części, a raczej w scenie po napisach z tego co pamiętam Deadpool postanawia rozprawić się z paroma złymi decyzjami. Przez co zostaje zauważony przez pewną organizację znaną lepiej wielbicielom serialu “Loki”. Co jednak najdziwniejsze dostaje od nich propozycję, która na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo atrakcyjna. Ma szansę rozpocząć nowe życie w całkowicie innym świecie, a wszystko dlatego, bo jego uniwersum umiera. Bądźmy jednak szczerzy, Wade Wilson nie jest osobą, która idzie na skróty. Jak mało kto lubi komplikować, a każde jego działanie na pewno spowoduje niezły chaos, zwłaszcza gdy wyciągnie czort jeden wie skąd Wolverine’a. Teraz będzie już tylko gorzej i śmieszniej.
Tego trochę się nie spodziewałem pierwszy chyba raz widzimy tutaj Deadpoola, któremu na kimś zależy. Zazwyczaj wydawał się dupkiem naśmiewającym się z każdego. Nie ważne, że ten ktoś chciał do niego wyciągnąć pomocną dłoń. Tym razem widzimy bardzie ludzkie oblicze. Mężczyznę w kryzysie wieku średniego który na różne sposoby szuka sobie miejsca. Nawet praca w salonie samochodowym jest w pewnym stopniu karykaturą jego wcześniejszych poczynań, chociaż przyznam nie wiem czy ona tu cokolwiek wprowadza. Wybaczcie mi moje zaplątanie, ale tutaj cała fabuła jest całkowicie niespójna. Co się jednak dziwić, jeżeli za scenariusz było odpowiedzialnych aż pięć osób. To za dużo jak dla mnie, zwłaszcza że w szkole miałem czasami kłopoty dogadać się z jedną osobą pracując w parach, a co dopiero z tyloma.
Widzowie dostali to co chcieli, ale czy to było dobre podejście. W to ja wątpię. Chodzi mi tu o długo wyczekiwaną walkę obu tytułowych bohaterów. Prawie starcie tytanów. Jednak co ono tu wnosi? Kompletnie nic. To zabrane z filmu kilkanaście minut, które można byłoby zastąpić jakimś ciekawym wątkiem. Pomyślcie, obaj są prawie nieśmiertelni więc po co się tłukli po pyskach? Żeby jednej wyglądał jak krzyżówka jeżozwierza z człowiekiem? Nawet ciężko to nazwać docieraniem się bohaterów. Już scena przy ognisku była bardziej przełomowa dla mnie, może dlatego że nie było w niej Deadpoola. On tu jest, ale jakby go nie było. Cały czas zostaje zabrany przez Wolverine’a na którego powrót wszyscy czekali z zapartym tchem. Ja stałem w pierwszym rzędzie. Odejście Logana to była największa tragedia X-Menowego świata, ale jak teraz to się potoczy dalej to zobaczymy. Żebyśmy tylko nie dostali Marvelowskiej wersji niezniszczalnych.
Trzeba jednak twórców pochwalić za kilka rzeczy. Na początku za wielki powrót postaci, które w ostatnich latach zniknęły tak samo z dużego jak i małego ekranu, a to one w dużym stopniu reprezentowały świat komików Marvela w czasach, gdy film Iron Man jeszcze nie istniał. To nie on zapoczątkował wielkie BOOM na superbohaterów przed nimi byli inni, o których się nie pamięta. Nie zdradzę Wam kto, ale jak zobaczyłem, jak wkraczają do pomieszczenia oczy mi się zaświeciły, a z gardła wydobył się cichy pisk. To coś niesamowitego. Zobaczyć ich znowu walczących ramie w ramie. Normalnie łezka mi się zakręciła. Nie wolno jednak być miękkim trzeba być twardym. Twardym jak czwarta ściana, które nigdy chyba do tej pory nie była tak przełamywana jak w tej produkcji.
Notorycznie jeździ się tutaj po Foxie, wypomina się aktorom, ile trzeba im płacić i że szybko muszą zginąć grane przez nich postaci, żeby budżet za bardzo się nie rozciągnął. To jest zabawne i to bardzo. Do tej pory nie lubiłem tego typu manewrów, a nawet w poprzednich częściach oraz nieszczęsnej She-Hulk trochę mi one doskwierały. Tutaj jest to dobrze zbilansowane i całości dodaje bardzo humorystyczny sznyt. Mogliby tylko trochę mniej traktować widzów jak idiotów pozwalając samemu doszukiwać się Easter eggów. Jak coś wygląda jak Mad Max to nie trzeba za każdym razem tego powtarzać. Na szczęście przyćmiły to dwuznaczne żarty, gagi sytuacyjne oraz wszystko to za co tak na serio widzowie kochali tę serię. Nie mam jednak pojęcia jak mogłoby to wejść do głównego kanonu. Deadpool jest na tyle niezwykły, że kompletnie tam nie pasuje.
Gra aktorska jest obłędna. Same nazwiska, które mogliśmy zobaczyć przed premierą mogłyby zagwarantować sukces tej produkcji. Przy okazji nie dziwie się tak wysokiego budżet, który w dużym stopniu poszedł na wynagrodzenia, a reszta na efekty specjalne. Te są naprawdę miłe dla oka, chociaż czasami dało się zobaczyć kłujące manipulacje komputerowe. Że jeszcze coś takiego ma miejsce to aż się dziwnie. Czasem obrazy wykreowane przez sztuczną inteligencję wydają się bardziej realne, ale co mi tam to kino rozrywkowe. Ma widza bawić i to się udało pod każdym względem. Trafiliśmy jednak w kinie na bardzo poważną widownię, bo wydawało mi się, że tylko my się śmialiśmy. Jak dobrze, że było ciemno. Pamiętajcie o dwóch scenach. Jedna jest wyświetlana w czasie napisów i robi ogromną robotę, a druga po nich jako zabawny gag i pewne wyjaśnienie.
Czyżby przybył zbawiciel Marvela? Jasne, że NIE. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Po ostatnim Ant-Manie, który był kompletną klapą każda produkcja wygląda świetnie. Nie widzę jednak możliwości, żeby teraz wszystko tworzone było w tym tonie. Zabawnym i przeładowanym absurdem. Wole filmy poważniejsze, najlepiej z podwójnym dnem wprowadzające widza w odpowiedni nastrój. Dlatego też nie wiem, jak oni chcą to wszystko połączyć. Dla mnie “Deadpool & Wolverine” to świetne kino rozrywkowe. Na pewno chętnie do niego wrócę, gdy tylko pojawi się na Disney+, chyba że znowu zwiększą ceny. Pokazuje on bardzo dużo, otwiera widza na cały zaprezentowany tam świat, a zarazem wzbudza ciekawość. Nie dziwię się, że tak ciepło został przyjęty i bije wszystkie możliwe rekordy. Dla mnie to mocne 5-/5.
11 sierpnia 2024
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz